Najpierw obrażanie i prowokacje, potem lamenty i pozowanie na ofiary to strategia tych, którzy deklarują tolerancję, wszędzie dookoła widzą homofobię, a nie mają za grosz szacunku dla osób o odmiennych poglądach.
Tym razem grupa tęczowych aktywistów wywiesiła przed koncertem Jana Pietrzaka transparent „Spietrzaj, dziadu”, potem był wysyp tytułów prasowych o groźbach, straszeniu, wyzywaniu i wyrywaniu tęczowej flagi przez sympatyków barda. Schemat łudząco podobny do sejmowych popisów opozycji, która najpierw zakrzykuje wystąpienie np. premiera Morawieckiego, a potem pała „świętym” oburzeniem, gdy to zachowanie spotka się z dosadną ripostą. Wszystko obliczone na manipulację opinią publiczną, która ma stanąć po stronie pseudopokrzywdzonych, choć ci zachowują się niczym tchórzliwy berbeć, który najpierw zaczepia, by potem schować się za spódnicą mamy.