W ślad za takimi dziełami, jak film „Polityka” Patryka Vegi czy wiersz Mateusza Damięckiego, podążył Kazik Staszewski, który nie po raz pierwszy zaangażował się politycznie. Tym razem popłynął drogą poprawności politycznej i swoim nowym singlem „wbił szpilę w Jarosława Kaczyńskiego”.
Udaje przy tym artystę antysystemowego, choć trudno dziś bardziej płynąć z prądem, niż atakując PiS. Piosenka promująca najnowszy album muzyka jest komentarzem do wejścia prezesa PiS na Powązki. Zdumiewające, że zajmuje to akurat niewierzącego antyklerykała, który – jak sam deklaruje – cmentarzy nie lubi. Nie po raz pierwszy powtarza się w przestrzeni publicznej scenariusz rosnącego zaangażowania ludzi tzw. kultury w miarę zbliżania się wyborów. Niestety, zarówno dla nich, jak i odbiorców kończy się to zazwyczaj artystyczną i intelektualną katastrofą. „Bądźcie zdrowi, lecz nie śpiewajcie, zabijajcie, lecz nie piszcie wierszy, trujcie, lecz nie tańczcie” – chciałoby się sparafrazować pod ich adresem słowa Petroniusza skierowane do nieudolnego artysty Nerona.