To miejsce, które nigdy nie śpi. Jedno z najnowocześniejszych laboratoriów w Europie – Laboratorium Genetyczne Gyncentrum, badające wirusa SARS-CoV-2, pracuje całą dobę. Osobom z zewnątrz nie jest łatwo się tu dostać. Wyśrubowane procedury pozwalają zachować bezpieczeństwo pracownikom i dać pewność, że każda próbka trafiająca w ręce diagnostów zostanie prawidłowo opisana.
Dziś laboratorium pracuje jak dobrze naoliwiona maszyna. Każdy z ponad 400 pracowników wie, co ma robić, nawet w szczycie zakażeń wyniki testów wydawane są w 24 godziny. Próbki przyjeżdżają z całego województwa śląskiego – z punktów wymazowych, szpitali i tzw. wymazobusów, które pobierają materiał do badania w domu podejrzanego o zakażenie pacjenta.
Przenośne lodówki z próbkami trafiają do punktu przyjęć w laboratorium, skąd przez specjalną śluzę odbierane są przez wyposażonych w kombinezony, gogle i maski pracowników strefy czerwonej. Rozpoczyna się praca z materiałem zakaźnym. Nad wydaniem prawidłowego wyniku w najszybszym możliwym czasie czuwają diagności laboratoryjni. Wielu z nich tworzyło laboratorium od podstaw.
Zżyliśmy się przez ten rok. Traktujemy się jak rodzina. Każdy z nas wie, że może liczyć na wsparcie w najcięższych chwilach. A tych, szczególnie w pierwszych miesiącach pandemii, było wiele.
- wspomina Adam Pudełko, diagnosta laboratoryjny Laboratorium Gyncentrum.
Nawet kiedy było już pewne, że koronawirus dotrze do Polski, nikt nie spodziewał się skali przyszłej epidemii. Żadne laboratorium nie było przygotowane na przeprowadzanie testów na masową skalę. Wszystko trzeba było tworzyć od podstaw – począwszy od procedur, na logistyce kończąc.
Zaczynaliśmy od kilkudziesięciu testów na dobę. To była ciężka, fizyczna praca. Dokumentacja, którą trzeba było wypełnić papierowo, każda czynność wykonywana w pełnym zabezpieczeniu i obawa, czy dostaniemy wszystkie potrzebne materiały do badań. Nagle cały świat zaczął potrzebować gigantycznych ilości próbówek i środków ochrony. Trzeba było walczyć o dostawy, żeby laboratorium mogło działać bez zakłóceń. Zawsze mieliśmy z tyłu głowy, że tam gdzieś na wynik czeka zaniepokojony pacjent.
- mówi Emilia Morawiec, zastępca kierownika laboratorium.
Jednak zanim próbka trafi do Gyncentrum, trzeba ją od pacjenta pobrać i dostarczyć do laboratorium. Początkowo brakowało miejsc, w których osoba zaniepokojona o swój stan zdrowia mogłaby wykonać test. Gyncentrum jako pierwsze zaczęło tworzyć punkty drive thru, w szczycie działało ich nawet 30. Ma własne zespoły wymazowe, które jeżdżą do pacjentów i zakładów pracy. Aby mieć pewność, że transport próbek odbywa się w odpowiednich warunkach, laboratorium zaczęło samo odbierać je ze szpitali. To duże ułatwienie dla placówek i pewność, że wynik będzie wiarygodny.
Bo w walce z pandemią kluczowe jest zapobieganie rozprzestrzeniania się wirusa. Badania na obecność SARS-CoV-2 są obecnie podstawowym narzędziem, które to umożliwia. Dziś Gyncentrum posiada aparaty, które pozwalają wykonać nawet 12 tys. takich badań w ciągu doby. Czas ma tu kluczowe znaczenie.
Koronawirus nie oszczędzał personelu medycznego. Dzięki współpracy z Gyncentrum mogliśmy w szybkim czasie badać naszych pracowników, co pozwalało nam zachować ciągłość pracy oddziałów. Zapewniało to bezpieczeństwo zarówno pacjentom, jak i zespołowi.
- przyznaje Łukasz Pach, były dyrektor Szpitala Chorób Płuc w Orzeszu, a obecnie szef Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.
Laboratorium Genetyczne Gyncentrum od początku pandemii zabezpiecza województwo śląskie, zapewniając mieszkańcom, szpitalom i instytucjom dostęp do wiarygodnej i szybkiej diagnostyki. Zespół tworzą wykwalifikowani diagności laboratoryjni i biotechnolodzy z ogromnym doświadczeniem. Placówka wyposażona jest w nowoczesną aparaturę pozwalającą na sprawne i bezpieczne prowadzenie badań nad wirusem. Posiada także własny, autorski system śledzenia próbek, co eliminuje błędy na etapie każdej fazy badania. Na to unikatowe rozwiązanie uwagę zwrócili eksperci Ministerstwa Zdrowia, którzy we wnioskach pokontrolnych bardzo wysoko ocenili pracę laboratorium.
Największa motywacja do pracy? – świadomość, że na wynik testu czeka czyjaś mama, siostra. Że to może być ktoś z naszej rodziny, a każda godzina niepewności jest dla tej osoby ogromnym stresem. Dlatego nawet w najcięższych chwilach dajemy z siebie 100 proc. Wiemy, że nasza praca jest bardzo potrzebna.
- podsumowuje Anna Strychalska, diagnosta laboratoryjny w Gyncentrum.