Rezolucję "w sprawie uznania osób wspierających kremlowski reżim jako persona non grata w Krakowie" poparli wszyscy miejscy radni. To efekt zamieszania z organizacją koncertu Rogera Watersa w Tauron Arenie. Były lider Pink Floyd skompromitował się m.in. treścią listu do pierwszej damy Ukrainy, Ołeny Zełenskiej, krytykując niepodległościowe dążenia naszego sąsiada i pomoc wojskową przesyłaną z Zachodu. Jednocześnie rezolucja Rady Miasta nie wywoła skutków prawnych, jest jedynie wyrazem poglądów samorządu na kwestię popierania zbrodniczej inwazji.
Nie mamy możliwości jako radni zakazać komuś wstępu do miasta, wydalić danej osoby z Krakowa. Po drugie, nie możemy zakazać organizacji koncertu, bo leży to w gestii Tauron Areny lub prezydenta Jacka Majchrowskiego. Przygotowaliśmy zatem jako radni PiS honorową uchwałę, którą napiętnowała Rogera Watersa. To poskutkowało: o jego koncercie zaczęły rozpisywać się nie tylko polskie, ale i zagraniczne media, a sam muzyk przestraszył się odpływu sponsorów.
- mówi nam radny PiS Michał Drewnicki.
Choć rezolucja o uznaniu popierających inwazję rosyjską za osoby niepożądane została poparta jednogłośnie, to z odwołaniem koncertu Rogera Watersa ma wyraźny problem prezydent Jacek Majchrowski, który najchętniej zezwoliłby artyście na występ przed krakowskimi fanami.
Uważam, że nie należy artystów cenzurować. Ja tego w każdym razie nie robię, bo gdybym chciał mówić, że ten pan, czy ta pani, ponieważ ma inne poglądy, które mi się nie podobają, nie może występować w Krakowie, to byłbym cenzorem i na zawsze by mnie okrzyknięto właśnie cenzorem.
- uzasadniał swój sprzeciw wobec inicjatywy Rady Miasta w RMF FM.
Pan prezydent bardzo się myli. Tu nie ma mowy o cenzurze artystów, ponieważ nie oceniamy dorobku scenicznego Watersa. On wyszedł ze swojej roli, postawił się w roli publicysty, a nawet polityka. Dlatego radni uznali go za persona non grata w mieście.
- odpowiada Majchrowskiemu Drewnicki.
Roger Waters miał zagrać dla krakowskiej publiczności w kwietniu przyszłego roku. Pomysł organizacji koncertu krytykował szczególnie mocno radny „Przyjaznego Krakowa”, Łukasz Wantuch, który uważa, że gwiazda muzyki szerzy rosyjską propagandę i jest „poplecznikiem Putina”. Zamieszanie było ogromne – z oświadczenia Tauron Areny wynikało, że menadżer Watersa postanowił zrezygnować z występu dla krakowskiej publiczności. Informację zdementował… sam muzyk w mediach społecznościowych.
Państwa gazety mylą się w swoich twierdzeniach, że ja lub mój management odwołaliśmy moje najbliższe występy w Krakowie, nie odwołaliśmy. Prawdą jest, że radny miasta Krakowa, pan Łukasz Wantuch zagroził, że zorganizuje spotkanie, na którym poprosi radę o uznanie mnie za "Persona non grata" z powodu moich publicznych wysiłków mających na celu zachęcenie wszystkich zaangażowanych w katastrofalną wojnę na Ukrainie, w szczególności rządów USA i Rosji, do pracy na rzecz wynegocjowania pokoju, a nie eskalowania spraw w kierunku gorzkiego końca, który może oznaczać wojnę nuklearną i koniec wszelkiego życia na tej planecie.
- dementował, adresując swój list m.in. do „Gazety Krakowskiej”. Zabiegi w sprawie odwołania koncertu nazwał ponadto „cenzurą”.
Waters w ostatnich miesiącach przybrał formę karykaturalnego rozjemcy, który co rusz wysyła listy. Już w marcu, tuż po rozpoczęciu militarnej agresji przez Rosję, obwieścił, że brzydzi się przywódcami Zachodu. Nawoływał też do niewysyłania broni na Ukrainę.
„Niestety wielu światowych przywódców to gangsterzy i moja niechęć do tych politycznych gangusów nie pojawiła się wraz z początkiem wojny i agresją Putina. Byłem obrzydzony Bushem i Blairem, kiedy najechali w 2003 roku Irak i jestem obrzydzony izraelską inwazją na Palestynę (...) Te same uczucia wywołują u mnie gangsterzy Obama i Clinton, którzy wydali rozkazy bombardowań Libii i Serbii. Jestem obrzydzony masowym zniszczeniem Syrii, które dzieje się od 2011 roku”.
- twierdził.
W liście do Ołeny Zełenskiej obraził jej męża, twierdząc, że jest przedstawicielem ukraińskiego nacjonalizmu, autorytarnej władzy – zupełnie tak, jak Zełenskiego opisuje rosyjska propaganda. Waters sugerował też pierwszej damie, by Kijów przyjął narzucone warunki pokojowe przez Moskwę. Rosja, odkąd porzuciła plany opanowania stolicy, koncentruje wysiłki wojenne na Donbasie, gdzie zorganizowano pseudoreferendum z góry wiadomymi wynikami. Kolejnym adresatem „sztuki” epistolograficznej celebryty był Władimir Putin, od którego Waters żądał informacji: co planuje, czy zamierza zastraszyć świat bombą nuklearną i ograniczy żądania terytorialne „tylko” do Donbasu i Krymu.
„Mówię to dlatego, że znam takich, którzy myślą, że chce pan przejąć całą Europę, zaczynając od Polski i reszty państw bałtyckich. Jeśli tak, pier… się, a my wszyscy możemy przestać grać w desperacko niebezpieczną grę nuklearnego kurczaka, która dla jastrzębi po obu stronach Atlantyku wydaje się komfortowa” – ostrzegał Putina. „Kiedy pani Zełenska odpisała mi przez Twittera, byłem bardzo zaskoczony i mocno wzruszony. Gdyby pan mi odpowiedział, to bym pana za to uszanował, i potraktował to jako honorowy ruch we właściwym kierunku w kierunku pokoju”.
- sugerował Waters.
Warto też przypomnieć, że choć dziś piosenkarz słusznie jest postacią, budzącą niechęć po obu stronach politycznej barykady, to jeszcze w 2018 roku był doceniany przez polityków i publicystów, związanych z opozycją. Wystarczyło, że gwiazdor na jednym z koncertów wyświetlił na telebimie nazwiska profaszystowskich polityków – w tym kontekście umieścił Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbana – a z miejsca stał się autorytetem mediów.
„Uwolnijcie media, uwolnijcie sądy. Konstytucja”.
- apelował Waters.
Niezadowolenie z przyjętej rezolucji wyraziła Nikolina Šmukler-Matasov, wnuczka Rosjanina i szefowa Centrum Nauki i Tłumaczeń Języka Rosyjskiego w Krakowie. Urodzona w Radomiu przedsiębiorczyni i tłumacz przysięgły od początku wspiera inwazję Władimira Putina na Ukrainę i identyfikuje się w pełni ze zbrodniczą symboliką „Z”, nieodłącznie kojarzoną z wojskami Kremla.
Roger Waters persona non grata w Krakowie. Radni zdecydowali jednogłośnie. Hańba dla Krakowa! Nie bierzcie zatem i od nas, putinistów podatków, jak tacy honorowi jesteście. Jestem mieszkanką Krakowa od 30 lat. Zdecydowanie nie opowiadam się po stronie radnych.
- przekonywała.
Šmukler-Matasov wcześniej prosiła media, aby w żadnym wypadku nie sugerowały, że „cała Polska wspiera Ukrainę”.
Według ekspertów od dezinformacji z „Disinfo Digest”, niewykluczone, iż właścicielka szkoły językowej pełni też inną rolę. „Rosyjskie aktywa osobowe w Polsce prowadzą działania aktywne, w tym dezinformacyjne wymierzone w postrzeganie Ukrainy. Nikolina Šmukler-Matasov wspiera cele informacyjne Federacji Rosyjskiej oparte na fałszywych tezach rzekomych zbrodni popełnianych przez Ukrainę w Donbasie” – analizowała organizacja pozarządowa. Nic zatem dziwnego, że akurat ta osoba wstawiła się za Watersem i wyraziła sprzeciw wobec rezolucji krakowskich radnych. Gdyby rezolucja oddziaływałaby prawnie, tłumaczka musiałaby wynieść się z Polski i płacić podatki np. w Moskwie.
Obserwowałem wpisy pani Šmukler-Matasov tuż po rozpoczęciu wojny. Nie ma wątpliwości, że są to skandaliczne treści, pełne poparcia dla zbrodni rosyjskich na Ukrainie. Każdy może wyrażać swoje zdanie, ale w Krakowie nie potrzebujemy takich osób. Rezolucja Rady Miasta obejmuje niewątpliwie tę aktywistkę. Jeżeli jej nie podoba się u nas, to jaki ma problem z tym, by wyprowadzić się z Polski? Sprzeczne z polskim interesem poglądy, głoszone publicznie, nie są mile widziane.
- komentuje aktywność tłumaczki przysięgłej radny Drewnicki.