Dziś odbyła się uroczystość wręczenia nagrody im. Józefa Mackiewicza. Wyróżnienia trafiły w ręce Mariana Sworzenia oraz Piotra Zaremby, a laureatem nagrody został Wiesław Helak za powieść „Nad Zbruczem”.
Wacław Holewiński, członek Kapituły, przypomniał dzieje Kanału Białomorskiego, o którym pisał jeden z wyróżnionych pisarzy, Marian Sworzeń, w książce „Czarna ikona. Biełomor. Kanał Białomorski. Dzieje. Ludzie. Słowa”.
Juror wskazał, że nieudana stalinowska inwestycja, otwarta uroczyście 1 maja 1933 r.z osobistym udziałem przywódcy Związku Sowieckiego, okazała się niepotrzebna, niepraktyczna, a każdy jej kilometr kosztował przynajmniej 110 ofiar śmiertelnych. „Gdyby sowieckie archiwa były kiedykolwiek otwarte, ale przecież – bez złudzeń – one nigdy nie będą otwarte" - mówił Holewiński, opisując monumentalną ponad 600-stronicową pracę Sworzenia, opisującą propagandowy, wakacyjny rejs pisarzy, zakończony dziełem pochwalnym na cześć Kanału. „Niektórym z nich postawiono pomniki, ich książki są nadal wydawane” – komentował juror, wspominając, że nikt z nich nie został ukarany za sławienie komunistycznego przedsięwzięcie, które zakończyło się śmiercią tysięcy ludzi. Niektórzy artyści, ulegle wielbiący sowiecki eksperyment są czytani są także w Polsce: Jasieński, Zoszczenko czy Babel, a Janka Kupała jest narodowym pisarzem Białorusi. „Kanał Białomorski-Bałtycki im. Stalina”, książka, która po opisywanym rejsie powstała, zniknęła wraz ze zmianami politycznymi, ale jej autorzy, kolektywnie tworzący dzieła, nie dokonali ekspiacji, nie powrócili ze skruchą do tamtego tematu.
Sam autor „Czarnej ikony” opowiadał o swojej rozmowie z poszukiwaczem ciał ofiar budowy Kanału, podczas której widział na własne oczy zdjęcia zakopanych ciał robotników sowieckiego przedsięwzięcia. Opisał też. jak podczas jednej z podróży pisarze zeszli na bok, by wraz z czekistami oglądać urządzenia służące żegludze, a książę Mirski zapytał, czy była to budowa wielkiego ryzyka, czy były ofiary i czy były śmiertelne. Gdy trzykrotnie padła odpowiedź: „tak”, zapytał dyrektora budowy: gdzie są cmentarze?. Ich brak jest bardzo wymowny.
Przewodniczący kapituły prof. Maciej Urbanowski poinformował, że drugie wyróżnienie kapituła przyznała Piotrowi Zarembie za jego powieść „Zgliszcza”. Laudację na cześć pisarza wygłosiła prof. Dorota Heck, relacjonując, że dzieło Zaremby opisuje powojenne, pojałtańskie dzieje mieszkańców Polski w II połowie lat czterdziestych „Podtytuł powieści, opowieści jałtańskie, sytuuje fabułę w kontekście geopolitycznym”. Prof. Heck wspominała, że dziś trudno jest z podobną literaturą przebić się przez potęgę mediów elektronicznych. „Mówienie prawdy to przejaw naiwności, a czasem skandal” – wspominała członek Kapituły i przypomniała, że Zaremba już w czasach studenckich napisał książkę o PSL, choć w tamtych czasach przyszło mu ją wydać pod pseudonimem. W laudacji przypomniano również bolesną dla Polaków ucieczkę Mikołajczyka z komunistycznej Polski i wskazała jak autor „Zgliszcz” opisuje brak nadziei ówczesnych zwolenników ludowców, gdy zabrakło jej przywódcy, który bezpiecznie odnalazł się na Zachodzie.
Piotr Zaremba powiedział, że Stefan Jarosz, główny bohater, nie jest wcale postacią fikcyjną, lecz zmienił jego personalia, ale samą postać śledził w IPN-owskich archiwach. „Grób tego człowieka jest na cmentarzu w Rykach, gdzie widziałem na jego mogile kwiaty”. Pisarz wspomniał, że jego kwerenda nie ograniczyła się jedynie do archiwaliów, ale osobiście był w miejscach opisywanych w powieści, w domach swoich bohaterów, jak np. w chłopskiej chacie, w której urodził się żołnierz wyklęty Marian Bernaciak, ps. „Orlik”. Zaremba zastrzegł, by nie ulegać komunistycznej propagandzie, w której jedynymi walczącymi przeciwnikami nowej władzy są ludzie z dworków szlacheckich, ale właśnie miliony chłopów z takich chat jak dom „Orlika”.
Profesor Maciej Urbanowski ogłosił, że tegorocznym laureatem nagrody im. Mackiewicza jest Wiesław Helak, za powieść „Nad Zbruczem”.
Przewodniczący kapituły przyznał, że autor do tej pory był nieznany, „bo właściwie niewielu z nas słyszało wcześniej o jej autorze. Wiesław Helak jest, a właściwie był filmowcem i scenarzystą, który literaturą zaczął się zajmować stosunkowo późno”. Prof. Urbanowski opowiedział o początkach literackich autora „Nad Zbruczem”, gdy „jego wcześniejsze książki (…) zdobyła uznanie krytyków, ale i tak ich autor pozostawał jakby w cieniu. Być może po trosze z wyboru, bo Wiesław Helak nie bryluje na literackich salonach, nie publikuje w literackich pismach, a swoje powieści drukował w wydawnictwach na pewno nie należących do tzw. mainstreamu”. Profesor Urbanowski wskazał, że powieść nieprzypadkowo powraca do kresowej fortyfikacji Okopów św. Trójcy, w której Polacy bronili się przed Turkami a w dramacie Zygmunta Krasińskiego jest ostatnią redutą świata konserwatywnego. Dzieje głównego bohatera, syna ziemianina, rocznik ok. 1870, który w swoich życiowych wyborach rozdarty jest pomiędzy kosmopolityczną karierę na cesarskim dworze, wyrzekając się polskości , a z drugiej strony między prowincjonalną, kresową Polską, stojącą na straży zachodniej cywilizacji i rodzimej kultury. „Czy dlatego ten świat zginie? Bo był zbyt staroświecki, zbyt wierny tradycji?” – pytał prof. Urbanowski w laudacji. „Czy może dlatego, że je zdradził, że uwiodły go – jak Konstantego – uroki europejskiego dworu? Czy był po prostu zbyt słaby, by powstrzymać napór barbarzyńców? «Zdies’ Rassieja» – te słowa niczym złowróżbny refren powracają na kartach książki. Rassieja czy Antychryst?”.
Wiesław Helak podziękował za uhonorowanie ważną nagrodą. Przywołał postać swojego dziadka, Józefa Sendera, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej, który zdążył opowiedzieć wnukowi kilka epizodów z 1920 r., a przed śmiercią podarował mu kompas z orłem w koronie, który mu służył podczas tamtejszych zmagań. „Rodzina została wywieziona na Syberię, dziadek na szczęście ocalał, ostrzeżony i choć rodzina nigdy nie trafiła do Brzeżan, a ich historia jest historią ludzi wypędzonych i wydziedziczonych, to właśnie to mnie ukształtowało”. Helak podziękował swoim przodkom za ich życiorys, „takie jest źródło mojego pisania”. „Jestem szczęśliwy, że dostałem tę nagrodę, bo jej patron dobrze znał te realia i sam był świadkiem wywózki Polaków z Wileńszczyzny i jak mało kto znał metody wynaradawiania Polaków przez bolszewików i niszczenia ich kulturowego dziedzictwa”. Pisarz podziękował także Krzysztofowi Masłoniowi i Wacławowi Holewińskiemu za dostrzeżenie jego twórczości oraz prezes wydawnictwa Arcana Zuzannie Dawidowicz, która sprawiła, że książka dotarła do czytelników. „Dziękuję swoim nieżyjącym rodzicom za wychowanie w duchu chrześcijańskim, mam poczucie, że ta nagroda jest dla nich, a ja ją tylko odbieram w ich imieniu”.
Nominowani w czerwcu 2018 roku do nagrody im. Józefa Mackiewicza:
1. Wiesław Helak, Nad Zbruczem, Arcana
2. Bartosz Jastrzębski, Vestigia Dei, Fundacja Augusta Hr. Cieszkowskiego
3. Mariola Kruszewska, Czereśnie będą dziczeć, Wydawnictwo w Podwórku
4. Krzysztof Kuczkowski, Ruchome święta, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu
5. Paweł Lisicki, Luter. Ciemna strona rewolucji, Fronda
6. Marian Sworzeń, Czarna ikona. Biełomor. Kanał Białomorski. Dzieje. Ludzie. Słowa, Sic!
7. Bohdan Urbankowski, Źródła. Z dziejów myśli polskiej, Akces
8. Piotr Zaremba, Zgliszcza, Zysk i S-kaa