Nowy sezon teatralny Krystyna Janda postanowiła rozpocząć wyreżyserowanym przez siebie spektaklem „Mój pierwszy raz”. Sztuka wystawiana jest na deskach Teatru Polonia w Warszawie. A słowem, które najlepiej takie rozpoczęcie nowego sezonu opisuje, jest falstart. Tak to bywa w miłości.
„Mężczyzna nie kocha się z rzeczywistą kobietą. On zawsze kocha się z fantazją na temat kobiety”. „Miłość to największa słodycz i największa gorycz”. „Seks to podstawa krążenia wokół Słońca naszej planety”. Ilukolwiek ciekawych cytatów użyłaby Janda w swoim spektaklu o miłości cielesnej, nie uratowałaby nimi „mówionego” przedstawienia o seksie. „Mój pierwszy raz” opiera się bowiem na sztuce Kena Davenporta oraz prawdziwych historiach osób, które opisały swoje inicjacje seksualne.
Dlaczego Krystyna Janda sięga po dzieło, które jest skazane na klęskę? Czy nośny tytuł i nazwiska aktorów (Antoni Pawlicki, Agnieszka Krukówna, Natalia Berardinelli, Mirosław Haniszewski, Kamil Maćkowiak) mają być wystarczającym argumentem?
O tym już dziś w "Gazecie Polskiej Codziennie" pisze Sylwia Krasnodębska. Polecamy!