Ze względu na pandemię tylko niewielka część zajęć na uczelniach, np. na politechnikach czy uczelniach medycznych, odbywa się stacjonarnie. Na razie studenci raczej nie zgłaszają problemów z osobistym uczestnictwem - wynika z ustaleń.
Od poniedziałku 26 października cała Polska znalazła się w strefie czerwonej. Według rozporządzenia ministra nauki i edukacji oznacza to, że nauczanie na uczelniach ma charakter zdalny. Są jednak wyjątki. Szkoły wyższe mogą prowadzić w ich siedzibach lub filiach zajęcia, które nie mogą być zrealizowane z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość. Uczelnie mogą też kształcić w swoich murach studentów na ostatnim roku studiów pierwszego stopnia, studentów studiów drugiego stopnia i jednolitych studiów magisterskich.
Zajęcia odbywające się w murach uczelni są jednak rzadkością i ograniczone są do minimalnego koniecznego wymiaru, który wynika z chęci terminowego i pełnowartościowego finalizowania kolejnych etapów kształcenia - wynika z ustaleń. Co jednak jeśli studenci ze względów zdrowotnych (np. chorób, które mogą zaostrzyć przebieg zakażenia koronawirusem) obawiają się uczestniczenia w takich spotkaniach?
"Wolą władz Politechniki Warszawskiej jest ochrona wszystkich osób narażonych na skutki zakażenia COVID-19. Z tego powodu zajęcia stacjonarne zostały w naszej uczelni ograniczone. W chwili obecnej o sposobie zapewnienia bezpieczeństwa w sytuacji prowadzenia zajęć stacjonarnych decyduje kierownik jednostki (np. dziekan). Kierownicy mogą i powinni uwzględniać umotywowane wnioski studentów i pracowników o wyłączenie z zajęć stacjonarnych"
- poinformowała rzecznik prasowy PW Izabela Koptoń-Ryniec. Dodała, że na razie do władz PW nie docierają tego typu wnioski, ale "prowadzone są już prace wyprzedzające w kierunku uregulowania procesu ewentualnych zwolnień."
Inaczej wygląda sytuacja na Politechnice Łódzkiej. Jak wynika z informacji przekazanych przez rzeczniczkę prasową uczelni Ewę Chojnacką, nieobecność na zajęciach przeprowadzanych na terenie uczelni będzie traktowana jako nieobecność usprawiedliwiona tylko w przypadkach przedstawienia przez studenta zwolnienia lekarskiego lub decyzji Państwowego Inspektora Sanitarnego o skierowaniu na kwarantannę. Jednocześnie podkreślono, że PŁ przygotowała się do prowadzenia zajęć w murach uczelni w taki sposób, by zapewnione było bezpieczeństwo studentów i pracowników, np. przez zachowanie odpowiedniego dystansu czy dezynfekcję.
"Z początkiem lockdownu Politechnika Łódzka uruchomiła specjalne skrzynki mailowe – dla studentów i dla pracowników, służące do zgłaszania problemów wynikających z panującej pandemii. Nie odnotowaliśmy tam korespondencji związanej z obawami przed udziałem w zajęciach laboratoryjnych"
- dodała Chojnacka.
Na Uniwersytecie Białostockim zajęcia stacjonarne odbywają na 3 spośród 14 jednostek uczelni.
"To wydziały ścisłe i przyrodnicze - biologii, chemii oraz fizyki - gdzie w programie są laboratoria i pracownie. Z moich informacji wynika, że do tej pory nie zdarzały się prośby o zwolnienie z udziału z zajęć realizowanych w bezpośrednim kontakcie motywowane względami zdrowotnymi czy np. lękiem. Co więcej, z relacji dziekanów wynika, że jest wręcz odwrotnie: studenci proszą o to, by jak najwięcej zajęć realizować w tradycyjnej formie i w miarę możliwości kumulować laboratoria teraz, gdy można realizować je w murach uczelni"
- poinformowała rzecznik uczelni Katarzyna Dziedzik. Dodała, że w tej kwestii nie są na razie planowane systemowe rozwiązania - w grę wchodzi poszukiwanie rozwiązań indywidualnych, poprzedzone analizą sytuacji konkretnych osób i zajęć (np. w postaci przesunięcia na inny semestr, z inną grupą, odrobienie pojedynczych nieobecności, rozważenie warunkowego zaliczenia semestru itp.).
Sygnałów dotyczących obaw związanych z braniem udziału w zajęciach praktycznych nie odnotowano też na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym - wynika z informacji przekazanych przez prorektora ds. studenckich WUM i kształcenia prof. Marka Kucha.
Również do organizacji studenckich nie docierają w tej kwestii niepokojące sygnały.
"Sytuacje, w których student nie może uczestniczyć w zajęciach stacjonarnych (np. z powodu kwarantanny) rozpatrywane są indywidualnie i póki co nie dostaliśmy informacji, by wykładowca zostawił studenta samego z takim problemem. Wierzymy, że każdemu zależy na jak najlepszym wypracowaniu rozwiązań, które będą korzystnie wpływały na jakość kształcenia, przy jednoczesnym nie narażaniu się na zarażenie koronawirusem"
- poinformował przewodniczący Niezależnego Zrzeszenia Studentów Krzysztof Białas.
"Każdy taki przypadek, dotyczący braku możliwości udziału w zajęciach bądź obaw w związku z możliwymi konsekwencjami powinien być rozpatrywany indywidualnie" - sugeruje z kolei przewodniczący Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej (PSRP) Dominik Leżański. Podkreśla, że są mechanizmy umożliwiające studentom kontynuowanie nauki - np. korzystając z możliwości indywidualnego ustalenia zaliczania przedmiotów bądź urlopu z powodu zdrowotnych (w przypadku osób chorych). A w sytuacja braku wyrozumiałości ze stron władz uczelni do dyspozycji studentów pozostaje Rzecznik Praw Studenta PSRP - wskazuje Leżański.