To było wstrząsające; wszędzie znajdowały się martwe ciała, ratownicy przenieśli je na główną ulicę – relacjonowała 30-letnia Włoszka, która przebywała w nocy z soboty na niedzielę w pobliżu miejsca w stolicy Korei Południowej, Seulu, gdzie w wyniku nagłego wybuchu paniki zginęło ponad 150 osób. - Otrzymałem informację od polskiej ambasady, że wśród ofiar nie ma Polaków - poinformował na Twitterze minister Jacek Sasin.
Do tragedii doszło w stromej, wąskiej uliczce w imprezowej dzielnicy Itaewon, gdzie dziesiątki tysięcy ludzi bawiły się z okazji Halloween. Wybuchła panika, ludzie zaczęli się nawzajem tratować, a wielu się udusiło.
"Zdaliśmy sobie sprawę, że coś jest nie tak, gdy utknęliśmy w tłumie. Potem zaczęli robić przejście dla ratowników, a wkrótce na wszystkie telefony przychodziły już alerty, żeby unikać tej okolicy"
– opowiadała kobieta.
Rozmówczyni PAP nie znajdowała się w uliczce, gdzie tratowali się ludzie, ale przechodziła większą ulicą, na którą wynoszono zabitych i rannych. "Staraliśmy się iść dalej, by uniknąć tego horroru, ale policja i lekarze wszędzie próbowali ratować ludzi" – powiedziała 30-latka.
Gdy lekarze walczyli o życie stratowanych osób, w innych częściach dzielnicy wciąż trwały imprezy, ponieważ "wielu ludzi nie wiedziało" o tragedii – podkreśliła obywatelka Włoch.
"My też na początku myśleliśmy, że to tylko kilka osób straciło przytomność z powodu alkoholu. To się często zdarza. Pod koniec nocy zdaliśmy sobie sprawę, że ci ludzie nie żyją"
– dodała.
Wydarzenia w Seulu były najtragiczniejszym w skutkach przypadkiem paniki w historii Korei Południowej. Według najnowszych informacji agencji Yonhap zginęło co najmniej 151 osób, a 82 zostały ranne. Prezydent Jun Suk Jeol ogłosił sześciodniową żałobę narodową.
Szef państwa nakazał również przeprowadzenie śledztwa, by ustalić przyczynę tragedii. W mediach pojawiły się niesprawdzone doniesienia, że ludzie zaczęli się tłoczyć z powodu informacji, że w okolicy pojawił się jeden z celebrytów.
"Dotarły do mnie wstrząsające informacje o tragedii w Seulu. Nie żyje ponad 150 osób. Na miejscu otrzymałem informację od Ambasady Polski w Seulu, że wśród ofiar nie ma Polaków. Składam wyrazy współczucia dla rodzin zmarłych i całego narodu koreańskiego"
- napisał w niedzielę na Twitterze wicepremier i szef MAP Jacek Sasin.
Dotarły do mnie wstrząsające informacje o tragedii w Seulu. Nie żyje ponad 150 osób. Na miejscu otrzymałem informację od @PLinSouthKorea, że wśród ofiar nie ma Polaków. Składam wyrazy współczucia dla rodzin zmarłych i całego narodu koreańskiego.
— Jacek Sasin (@SasinJacek) October 30, 2022
Festiwale, parady i inne wydarzenia zaplanowane z okazji Halloween w całej Korei Południowej są odwoływane.
W mieście Pusan odwołano Festiwal OneAsia, gdzie na występach gwiazd muzyki k-pop spodziewano się 40 tys. widzów. O odwołaniu festiwalu halloweenowego poinformował również park rozrywki Legoland w mieście Czunczeon, leżącym 75 km od Seulu, a także władze dzielnic stolicy.
W całym kraju sklepy zdjęły dekoracje halloweenowe i plakaty ogłaszające różnego rodzaju wydarzenia z tej okazji – powiadomił Yonhap.
Flagi zostaną opuszczone do połowy masztów, a w centrum stolicy stanie ołtarz, przy którym mieszkańcy będą mogli uczcić pamięć ofiar.