Po 25 latach rządów Władimir Putin wydaje się być dziś u szczytu potęgi. Być może 80. rocznicę zwycięstwa nad Niemcami uczci nawet ogłoszeniem zwycięstwa nad Ukrainą. Rosję trzyma żelazną ręką, niczym Józef Stalin w 1945 roku. Ale pokój oznacza kłopoty. Już dziś gospodarz Kremla zastanawia się, co zrobić z setkami tysięcy weteranów wojennych, którzy z linii frontu wrócą do domów - pisze "Gazeta Polska".
W tym roku mija 80 lat od zakończenia II wojny światowej. Rosja szykuje się do świętowania zwycięstwa w „wielkiej wojnie ojczyźnianej”. Ale w maju będzie miała miejsce także inna rocznica. Minie 25 lat od inauguracji pierwszej kadencji prezydenckiej Władimira Putina. Ćwierć wieku jego dominacji w rosyjskiej polityce, która dziś oznacza absolutną kontrolę nad państwem. Czy dziś coś może jej zagrozić? Na pewno nie opozycja, której nie ma. Nie grupy interesów w elitach czy w strukturach siłowych, spacyfikowane ostatecznie w ciągu ostatnich trzech lat. Nie jest to wreszcie Zachód ani tym bardziej Ukraina. Jeśli coś może wstrząsnąć reżimem Putina, to oddolne, szerokie zjawisko społeczne, będące wynikiem zamrożenia/zakończenia wojny. Czyli powrót tysięcy weteranów do domów.
Jeśli car Aleksander I czy Józef Stalin obawiali się, że powrót żołnierzy po zwycięskiej wojnie w dalekich krajach wywoła „liberalny” ferment w imperium, to dziś konsekwencje mogą pójść w drugą stronę: wzmocnienia obozu radykalno-nacjonalistycznego, który jako jedyny sens istnienia państwa rosyjskiego widzi toczenie kolejnych wojen. Wiadomo od dawna, że jeśli Putinowi może coś zagrozić w kraju, to tylko ze strony ultranacjonalistycznych „patriotów”. Z podobnym problemem Kreml musiał sobie już radzić po pierwszej odsłonie wojny z Ukrainą. Wtedy „ochotników” wracających z Donbasu było dziesiątki razy mniej w porównaniu z tym, co będzie teraz. FSB szybko ich spacyfikowała (na przykład słynna prowokacja wobec Artpodgotowki).
Obecna wojna obudziła upiory, a marsz wagnerowców na Moskwę, choć trwał krótko, zatrząsł poczuciem bezpieczeństwa Putina. Dlatego Prigożyna nie ma już wśród żywych, a bohater „wojny 2014”, Igor Girkin, siedzi za kratkami. To jednak nic w porównaniu z wizją wracających do domu setek tysięcy weteranów wojny z Ukrainą. Konsekwencje mogą być niewyobrażalne.
W ubiegłym roku przestępczość z użyciem przemocy wzrosła w Rosji do 7 proc. – najwyższego poziomu od ponad dekady, przy czym znacznie wyższy odsetek odnotowano w regionach w pobliżu Ukrainy. Nielegalny handel bronią wzrósł astronomicznie, zazwyczaj wśród weteranów wojny, którzy przyzwyczaili się do używania broni do załatwiania wszelkich spraw. Już setki zwykłych Rosjan padły ofiarą przestępstw popełnionych przez weteranów, wielu z nich zostało poważnie rannych, a nawet zabitych. Będzie tylko gorzej. Koniec obecnej wojny wywoła falę przestępczości o bezprecedensowych rozmiarach, być może nawet większą niż po zakończeniu II wojny światowej. Rosyjscy weterani pełnej inwazji na Ukrainę (już zaczyna się ich nazywać „ukraińcami”), będą grupą społeczną znacznie większą i lepiej uzbrojoną niż „afgańcy” kiedykolwiek byli. Będą mieli trudności ze znalezieniem pracy i dopasowaniem się do społeczeństwa po tym, jak płacono im nadzwyczajne sumy za walkę na Ukrainie i jak przyzwyczaili się siłą zdobywać to, czego chcą. Zagrożenie jest tym większe, że czują się nie tylko bezkarni, ale wręcz uznają się za „wyjątkową kastę”. To efekt tego, że są traktowani przez sądy bardzo pobłażliwie, a i sam Putin przedstawia ich jako nową elitę (do tego stopnia, że chce ich dużej reprezentacji w parlamencie i we władzach regionalnych). Według rosyjskich psychologów, którzy pracowali z weteranami wojny na Ukrainie, Kreml sam zafundował sobie ten problem. Płacąc tak dużo za walkę, Moskwa wygenerowała wśród nich oczekiwania co do przyszłości, których nie może spełnić. Po drugie, nastąpiła masowa rekrutacja przestępców. Tylko od lutego do września 2023 roku do jednostek Szturm Z wcielono około 30 tys. więźniów.
Jednostki te zastąpiły najemników z Grupy Wagnera, która też zatrudniła kilkadziesiąt tysięcy więźniów. Oczywiście wielu z nich – traktowanych jak mięso armatnie, gorzej wyposażonych i kierowanych na najtrudniejsze odcinki frontu – nie przeżyło. Ale też wielu, po odbyciu służby, uzyskało wolność i wróciło lub wróci do domu. Rekrutując tak wielu skazanych do wojska, a następnie stawiając ich jako bohaterów i wzór do naśladowania dla młodych ludzi (przykładem „lekcje patriotyzmu”, czyli spotkania weteranów w szkołach z młodzieżą i nawet z małymi dziećmi), reżim pogłębił przepaść między weteranami a resztą społeczeństwa, coraz bardziej wręcz przerażoną „wyjątkową kastą”. Weteranom będzie więc jeszcze trudniej ponownie zintegrować się z rosyjskim społeczeństwem, a tym samym będą szukać wsparcia u siebie nawzajem: organizacje weteranów (to jeszcze pół biedy, bo łatwiej je kontrolować służbom) i grupy przestępcze. W tym drugim wypadku skala będzie nieporównanie większa niż w przypadku „afgańców”, których rozkwitające na przełomie lat 80. i 90. XX wieku podziemie kryminalne zatrudniało w charakterze „żołnierzy”. To nie przypadek, że liczba przestępstw popełnionych przez zorganizowane grupy przestępcze (OPG) w Rosji w ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2024 roku była o 76 proc. wyższa (blisko 17 tys. przypadków) niż w tym samym okresie 2023 roku. Coraz więcej tych przestępstw jest popełnianych przez ludzi z bronią.
Jeśli fala przestępczości połączy się ze wzrostem popularności radykalnych grup nacjonalistycznych, takich jak Wspólnota Rosyjska, doprowadzi do powstania własnych milicji do walki z migrantami i mniejszościami, jak to już robią (władza mówiła nawet o ułatwieniu weteranom, w porównaniu z innymi obywatelami, posiadania broni); lub zaangażuje się w dystrybucję nielegalnych narkotyków i broni – Kreml prawie na pewno będzie zmuszony do podjęcia działań. Czyli nasilenia represji nie tylko wobec weteranów, lecz także Rosjan w ogóle. Reżim już przygotowuje się na powojenne problemy, czy to z weteranami, czy to z radykalnymi nacjonalistami rozczarowanymi wynikiem wojny, czy to z całkiem dużą częścią społeczeństwa i elit, którym dzięki wojnie zaczęło się żyć po prostu lepiej. Czy jest to informatyk w moskiewskiej firmie, którego zarobki poszły ostro w górę, bo po prostu stał się towarem deficytowym na rynku pracy, czy oligarcha, który zarabia krocie na zleceniach od wojska. Według sondażu Centrum Lewady przeprowadzonego w lipcu 2024 roku, pozytywna ocena poziomu życia Rosjan zbliżyła się do rekordowego poziomu po niewielkim spadku w 2023 roku.
Filarem reżimu Putina jest jego dawna Firma. FSB dostaje więc kolejne uprawnienia. Niedawno deputowani złożyli w Dumie projekt ustawy, która pozwoli FSB przejąć kontrolę nad głównymi aresztami śledczymi w kraju, które podlegają Federalnej Służbie Więziennej (FSIN). Projekt ustawy proponuje zezwolenie funkcjonariuszom FSB na użycie broni podczas konwojowania podejrzanych i oskarżonych. Specjalne środki będą mogły zostać użyte, jeśli dana osoba „swoim zachowaniem daje powody, by sądzić”, że zamierza uciec, wyrządzić krzywdę innym lub sobie. Czyli konwojenci będą mogli właściwie bezkarnie zabić więźnia. A mowa – jeśli chodzi o wspomniane siedem głównych aresztów śledczych – o najważniejszych więźniach: oskarżonych o zdradę, terroryzm, działalność antypaństwową i szczególnie poważną korupcję.
Drugą, obok FSB, podstawą aparatu represji są sądy. Putin przekształcił je w narzędzie reżimu także poprzez wzmocnienie praktyk z czasów sowieckich. Liczba procesów odbywających się za zamkniętymi drzwiami doszła do poziomu niespotykanego od czasów Stalina. Więcej spraw jest przenoszonych z sądów cywilnych do wojskowych. Prawie każdy, kogo władza oskarży o przestępstwo, będzie winny i dostanie drakoński wyrok. Sądy pomagają zaszczepić strach.
Kiedy Michaił Gorbaczow wycofał wojska sowieckie z Afganistanu, weterani i wszystko, co negatywne wiązało się ze zjawiskiem „afgańców”, stali się kolejnym z powodów, dla których ludność zwróciła się przeciwko rządowi. Czy „ukraińcy” doprowadzą do upadku państwo Putina? Raczej nie, ten reżim jest dużo silniejszy i przygotowany do siłowej obrony władzy. Ale potężna fala przestępczości i reakcja na nią społeczeństwa muszą zachwiać filarami putinokracji – w krótszej lub dłuższej perspektywie. Jest też inny sposób na poradzenie sobie z problemem „ukraińców”: po prostu ograniczenie ich liczby. Jak? Angażując ich do innych zadań zbrojnych za granicą. To jeden z powodów, dla których Rosja, krótko po ustaniu działań wojennych na Ukrainie, może wywołać nową wojnę.
NOWY NUMER #GazetaPolska: Akt oskarżenia Rubcowa. Rosja dostała bezcenne dane wywiadowcze
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) March 18, 2025
Więcej » https://t.co/xsaIUEAbaT pic.twitter.com/F1glVzdwdn