Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Wciąż nie wypracowano warunków wypłaty środków UE. Debata przeniosła się do mniejszych grup

Francja, Niemcy, Grecja i Hiszpania po jednej stronie barykady, liderzy Holandii, Dani i Szwecji oraz państw bałtyckich po drugiej. Na trwającym szczycie Unii Europejskiej w Brukseli w mniejszych grupach podejmowane są próby przełamania impasu w sprawie planu odbudowy po epidemii koronawirusa. Liderzy "państw-skąpców" domagają się mniejszej sumy grantów. Polska oraz Węgry wciąż nakłaniają inne państwa do odrzucenia zapisu powiązania wypłat unijnych funduszy z praworządnością.

Twitter/@BarendLeyts

Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel chce najpierw wypracować wstępną przynajmniej zgodę w sprawie zrębów funduszu odbudowy, który ma wynosić 750 mld euro, a dopiero potem przedstawić zrewidowaną propozycję na piśmie - wynika z informacji przekazywanych przez dyplomatów.

Belg najpierw spotkał się w niedzielne popołudnie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem oraz szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Następnie cała czwórka udała się na rozmowy z premierami: Włoch Giuseppe Conte, Grecji Kyriakosem Micotakisem oraz Portugalii Antonio Costą.

Państwa te opowiadają się za tym, by w planie odbudowy jak największa część środków stanowiła bezzwrotne granty. Francusko-niemieckie porozumienie, na którym opierała się propozycja KE przewiduje, że będzie to 500 mld euro, a dodatkowe 250 mld miałyby mieć formę pożyczek.

Takim proporcjom sprzeciwiają się Dania, Austria, Holandia i Szwecja, które - jak podają źródła unijne - chciałyby teraz, żeby granty wynosiły mniej niż 400 mld euro. Liderzy tych krajów spotkali się w niedzielę po południu z przywódcami Łotwy, Estonii i Litwy, którzy - choć nie podzielali entuzjazmu co do cięć - nie mieli nic przeciwko ostrzejszym warunkom dotyczącym wydawania pieniędzy.

"Negocjacje trwają. Z jednej strony mamy zdecydowaną większość krajów, w tym największe Niemcy, Francję, Hiszpanię i Włochy, które bronią instytucji europejskich i projektu europejskiego, z drugiej kilka krajów określanych jako "oszczędne""

- opisywał na Twitterze szef włoskiego rządu Conte.

Kanclerz Austrii Sebastian Kurz ocenił, że do kompromisu wcale nie jest blisko.

- Wierzę, że możemy mieć porozumienie na tym szczycie. Ale, mimo że to już trzeci dzień, wciąż przed nami daleka droga

- przyznał.

Po godz. 15 swoje spotkanie zaplanowała Grupa Wyszehradzka, której połowa, czyli Polska i Węgry, starała się przekonać resztę krajów do zmiany zapisów dotyczących powiązania wypłat unijnych funduszy z praworządnością. Na tym tle doszło też do wyrażonych publicznie pretensji przez premiera Węgier Viktora Orbana pod adresem premiera Holandii Marka Ruttego.

"Atakuje bardzo mocno, ponieważ według niego Węgry nie respektują praworządności i muszą być ukarane finansowo" - skarżył się dziennikarzom na szefa holenderskiego rządu Orban. Jego zdaniem z jakiegoś powodu w tej kwestii Rutte kieruje się większą niechęcią na szczycie UE do Węgrów niż do Polaków.

Premier Luksemburga Xavier Bettel bronił w sobotę popołudniu zapisów w sprawie praworządności. "Europa to nie jest supermarket, z którego można wybierać sobie to co się nam podoba. Europa to też wartości" - mówił do kamer Bettel.

Wznowienie obrad z udziałem wszystkich 27 liderów krajów UE planowane jest na godz. 16. Niektórzy spodziewają się, że negocjacje przeciągną się do nocy. Holenderscy dziennikarze informowali, że zespół, który przyjechał do Brukseli z premierem tego kraju przedłużył rezerwację w hotelach na kolejną noc.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#negocjacje unijne #Grupa Wyszehradzka #fundusz odbudowy #budżet UE #szczyt UE

am