Pomnik pierwszej damy Melanii Trump, który ustawiono w pobliżu jej rodzinnego domu, padł ofiarą wandali. Podpalili go w amerykański Dzień Niepodległości.
W zeszłym roku amerykański artysta Brad Downey wpadł na pomysł postawienia posągu pierwszej damy w słoweńskiej wiosce Rozno, w pobliżu jej rodzinnego miasta Sevnica. Stworzenie pomnika zlecił lokalnemu artyście Alesowi Zupevcowi. Zupevc stworzył utrzymaną w stylu prymitywizmu rzeźbę Melanii z kawałka kłody przy pomocy piły łańcuchowej. Przedstawia Melanię w charakterystycznej niebieskiej sukience w której wystąpiła na inauguracji Trumpa.
Pomnik Melanii od początku budził wiele kontrowersji i stał się obiektem wielu żartów. Downey ujawnił ostatnio, że jej dzieło padło też ofiarą wandali. Mieli podjąć próbę podpalenia go 4 lipca, w amerykański Dzień Niepodległości. Na szczęście nie udało im się tego zrobić i pomnik nie odniósł poważnych obrażeń, ale artysta obawiając się o jego los kazał go zdjąć z cokołu.
Wooden statue of Melania Trump is set on fire in her home town in Slovenia https://t.co/al78dgJaV0
— Daily Mail US (@DailyMail) July 9, 2020
Na razie nie wiadomo kto stoi za tym atakiem. Lokalna policja rozpoczęła w tej sprawie śledztwo. Downey powiedział agencji Reuters, że bardzo chciałby się dowiedzieć kto stoi za tym atakiem i ma nadzieję, że wywoła to dyskusję o sytuacji politycznej w USA.
Wiele osób wątpi jednak w to, że posąg Melanii został podpalony przez lokalnych mieszkańców. Mogą oni mieć swoje zastrzeżenia do jego wyglądu i nazywać go pogardliwie Smerfetką, ale posąg ten stał się jedną z ich głównych atrakcji turystycznych. Od zwycięstwa Trumpa w wyborach prezydenckich Sevnica stała się bardzo popularnym celem wycieczek turystów – fanów pierwszej damy, którzy chcą zobaczyć jej rodzinne strony. Teraz wielu mieszkańców tego sennego miasteczka zarabia na tym spore pieniądze, a na lokalnych straganach można dostać najróżniejsze pamiątki zdobione jej podobizną.
To nie jest pierwszy taki przypadek. W sierpniu zeszłego roku jeden z mieszkańców wsi Sela pri Kamniku pozazdrościł popularności pomnikowi Melanii i zbudował z desek ośmiometrowy posąg Donalda Trumpa. W wywiadach dla mediów nie ukrywał, że go nie lubi, a jego dzieło miało być krytyką jego populistycznej polemiki. Pomimo tego w styczniu jego posąg też padł ofiarą podpalaczy.