- My, emigranci z Rosji, Białorusi, Ukrainy, Kazachstanu, obywatele Czech i mieszkańcy Pragi uważamy za konieczne wyrażenie publicznego poparcia dla Nawalnego
- powiedział agencji CTK uczestniczący w proteście rosyjski artysta plastyk Anton Litwin.
- Musimy przeciwstawiać się represjom politycznym i wspierać demokrację, wolność słowa i wartości europejskie
- podkreślił.
Podczas manifestacji głos zabierali działacze różnych stowarzyszeń emigrantów oraz przedstawiciele czeskich organizacji pozarządowych. Śpiewano pieśni i piosenki przede wszystkim rosyjskich autorów, w demonstracji wzięło udział wielu młodych ludzi, niektórzy z nich przynieśli ze sobą rosyjskie i białoruskie flagi, przemawiano po czesku i po rosyjsku - relacjonuje CTK.
Podkreślano, że demonstracje w obronie Nawalnego odbywają się też w samej Rosji, a także w innych miastach Europy.
- Nie możemy też zapominać o innych więźniach politycznych
- apelowała Olga Storożewa z centrum im. Borysa Niemcowa na praskim Uniwersytecie Karola i wzywała do pisania do więźniów listów, by w ten sposób przekazać im swoje wsparcie.
Demonstranci mieli przy sobie transparenty popierające Nawalnego, wzywające do uwolnienie więźniów politycznych i potępiające reżim Władimira Putina. Mieszkająca w Pradze od lat Rosjanka Jewgienija Czihalova powiedziała, że była to jedna z najwspanialszych demonstracji, w których uczestniczyła.
- Staraliśmy się zachowywać obowiązujące odstępy między ludźmi, ale wciąż napływali nowi uczestnicy. Jest wirus, ale w Rosji protestowano przy 50-stopniowym mrozie
- powiedziała. Podkreśliła, że protest nie był związany tylko z Nawalnym.
- Pamiętaliśmy o Białorusi i o Krymie
- zapewniała.
Przed południem około 200, głównie młodych osób protestowało przed siedzibą ambasady Rosji w Pradze. Mieli ze sobą transparenty po rosyjsku i po angielski. "Wolność dla Nawalnego", "Chcemy demokracji, nie dyktatury", "Dość bezprawia" - głosiły niektóre z nich.