- W Ameryce nie ma miejsca na tego rodzaju przemoc. Musimy zjednoczyć się jako jeden naród, aby to potępić - napisał w oświadczeniu po zamachu na Donalda Trumpa Joe Biden. Rywale w wyborach prezydenckich odbyli także rozmowę telefoniczną. Biden skrócił swój pobyt w Delaware i powrócił do Waszyngtonu, gdzie czeka na dalsze informacje ze strony służb.
Były prezydent USA Donald Trump został w sobotę postrzelony podczas wiecu wyborczego w Butler w stanie Pensylwania. Zginęły dwie osoby, w tym zamachowiec, a dwie kolejne zostały poważnie ranne.
Do próby zabójstwa byłego prezydenta doszło kilka minut po rozpoczęciu przemówienia w Butler, ok. 50 km od Pittsburgha. Chwilę po tym, jak dało się usłyszeć dwa strzały, były prezydent upadł na ziemię, trzymając się za ucho, po czym został przykryty przez chroniących go agentów Secret Service.
Trump z zakrwawioną twarzą i uchem wstał na nogi o własnych siłach, machając zaciśniętą dłonią w stronę tłumu, na co tłum odpowiedział skandowaniem "USA!".
Zamach na Trumpa? Zakrwawiony Donald Trump został ewakuowany ze sceny.#włączprawdę #TVRepublika pic.twitter.com/V4JvXVFQy1
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) July 13, 2024
"Cieszę się, że jest cały i ma się dobrze. Modlę się za niego i jego rodzinę oraz za wszystkich, którzy byli na wiecu, w oczekiwaniu na dalsze informacje. Jill i ja jesteśmy wdzięczni Secret Service za zapewnienie mu bezpieczeństwa. W Ameryce nie ma miejsca na tego rodzaju przemoc. Musimy zjednoczyć się jako jeden naród, aby to potępić" - podkreślił Joe Biden w oświadczeniu wydanym przez Biały Dom.
Oświadczenie wydała także Kamala Harris, wiceprezydent USA.
"Przemoc taka jak ta, nie ma miejsca w naszym kraju. Musimy wszyscy potępić ten odrażający akt i zrobić, co w naszej mocy, aby zapewnić, by nie doprowadził on do większej przemocy"
- napisała Harris.
Podczas krótkiego wystąpienia w związku z zamachem na Trumpa, Joe Biden przekazał, że "nie ma miejsca na tego typu przemoc".
- To chore. To jeden z powodów, dla których musimy zjednoczyć ten kraj. Nie możemy pozwolić, aby to się działo. Nie możemy tego tolerować
- zaznaczył walczący o reelekcję prezydent.
- Idea, że dochodzi w Ameryce do przemocy politycznej jest nie do pomyślenia (...) Wszyscy, wszyscy muszą ją potępić, wszyscy - dodał.
Zapytany, czy jego zdaniem był to zamach, Biden stwierdził, że "nie wie wystarczająco dużo". "Chcę się upewnić, że mamy wszystkie fakty, zanim to skomentuję" - zaznaczył.
W następnych godzinach prezydent USA Joe Biden odbył rozmowę telefoniczną z Donaldem Trumpem. Jak podaje Bloomberg, Trump został wypisany ze szpitala dokąd trafił po tym, jak kula zamachowca drasnęła jego ucho podczas wiecu wyborczego w Pensylwanii.
Przedstawiciele Białego Domu nie podali szczegółów rozmowy Trumpa i Bidena. Obok kandydata Republikanów, Biden zadzwonił też do gubernatora Pensylwanii Josha Shapiro i burmistrza miasteczka Butler - miejsca sobotniego wiecu - Boba Dandoya. W reakcji na zamach prezydent skrócił też swój planowany weekendowy pobyt w nadmorskim kurorcie Rehoboth Beach i wróci do Waszyngtonu, by otrzymać sprawozdanie służb. Śledztwu w sprawie przewodzić będzie Federalne Biuro Śledcze (FBI).
Republikańska kongresmenka Anna Paulina Luna zapowiedziała w sobotę, że już w niedzielę kongresmeni otrzymają sprawozdanie przedstawicieli Secret Service, a Izba Reprezentantów planuje zorganizować specjalne wysłuchanie w tej sprawie, na które wezwie szefa służby.