Zmiany traktatów unijnych przegłosowane w biegu i w cieszy, a w dodatku zawierające możliwość narzucenia standardów aborcyjnych krajom członkowskim? To scenariusz, który przedstawił w Telewizji Republika europoseł Jacek Saryusz-Wolski. W jego ocenie, takie działania świadczą o nieczystych intencjach.
W programie "W Punkt" w Telewizji Republika europoseł Jacek Saryusz-Wolski mówił o propozycjach zmian traktatowych w Unii Europejskiej, które zostały przygotowane i powoli stają się rzeczywistością. Zwracał na to uwagę dziś także premier Mateusz Morawiecki w swoim przemówieniu w Sejmie.
Kolejną ważną datą, jeżeli chodzi o zmiany traktatowe, ma być 23 listopada. Saryusz-Wolski w programie "W Punkt" ogłosił dwie ważne zmiany, jakie ostatnio wprowadzono w całym projekcie.
Z listy kompetencji przekazywanych Unii wykreślono lasy, to jest dobra wiadomość. Druga, że w tej części kompetencji przyznanych Unii w dziedzinie zdrowia publicznego, dopisano tzw. zdrowie reprodukcyjne, co jest synonimem aborcji. To jest zła wiadomość.
"Co to oznacza, jeżeli mamy przekładać to na praktykę?" - dopytała prowadząca Katarzyna Gójska. Czy oznacza to, że z Unii będzie możliwość zarządzenia w państwach członkowskich standardu aborcyjnego?
- Jeśli zechce to wykonywać, to będzie mogła krajom członkowskim narzucić rozstrzygnięcie, jeśli chodzi o zdrowie reprodukcyjne, czytaj: aborcję - stwierdził Saryusz-Wolski. Na pytanie, czy państwa członkowskie nie będą miały żadnej dowolności, Saryusz-Wolski odpowiedział, że nie.
- (UE) będzie mogła egzekwować standardowo, zarzucając naruszenie, a potem w razie niepodporządkowania się, nakładając kary finansowe - przypomniał.
Saryusz-Wolski podkreślił, że dyskusja o zmianach traktatowych miała być 22 listopada, ale przesunięto to na czwartek 23 listopada, by "działo się to w ciszy medialnej i społecznej".
- Debata ma być krótka, co jest skandalem przy tak doniosłym temacie. Tylko przedstawiciele frakcji się wypowiadają, a europosłowie nie. Głosowanie między 12.00 a 14.00, kiedy w zasadzie wszyscy biegną z walizkami do samolotów i pociągów i kiedy w Strasburgu nie ma w zasadzie już dziennikarzy. Próbujemy odwrócić to, wnioskując, żeby debatę cofnąć na środę. Ja nie jestem optymistą - stwierdził.
W ocenie eurodeputowanego z frakcji EKR, unijny establishment robi wszystko, żeby jak najmniej na ten temat było mówione i żeby to się toczyło kuluarowo. W ocenie Saryusza-Wolskiego, oznacza to o "nieczystych intencjach"