Premier Węgier Viktor Orban na otwarciu Centrum Konserwacji i Magazynowania Muzealnego w Budapeszcie powiedział o tym, jacy ludzie obecnie zasiadają za sterami w unijnych instytucjach. Jeżeli te słowa dopłyną do Brukseli, to niektórym z unijnych urzędników z pewnością zrzednie mina.
Słowa o kierujących Unią Europejską zabrzmiały najgłośniej podczas dzisiejszej uroczystości w stolicy Węgier. Stały się one częścią przesłania do narodu węgierskiego przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Według Orbana obecnie Unią Europejską kierują ludzie, którzy „są wielkimi zwolennikami rezygnacji z własnej kultury”, „nie będą zmartwieni, jeśli kontynent kulturalnie zrezygnuje sam z siebie” i brak w ich myśleniu wymiaru niezbędnego do obrony kulturalnej tożsamości Europy.
Tymczasem – jak zaznaczył – dla Węgrów najważniejsze jest to, „byśmy pozostali tymi, kim byliśmy”.
„Dlatego chcemy wysłać do Parlamentu Europejskiego takich przedstawicieli, którzy będą tam reprezentować nie interesy partyjne, nie interesy tej czy innej rodziny partyjnej, tylko narodowe interesy Węgier”
– podkreślił.
Ocenił też, że tożsamość narodu przejawia się najbardziej właśnie w kulturze.
„Jesteśmy dumni z liczącego wiele tysięcy lat dziedzictwa greckiego, rzymskiego, żydowskiego i chrześcijańskiego Europy i jesteśmy dumni, że Węgrzy wzbogacali je przez ponad tysiąc lat”
– oznajmił.
Orban podkreślił, że Węgrom nie może się przytrafić, iż w swoich własnych wielkich miastach staną się etniczną i kulturalną mniejszością, bo gdy czują, że ich kulturowej tożsamości zagraża jakieś wyzwanie, odzywa się w nich „zew krwi”.
Słowa te padły na otwarciu Centrum Konserwacji i Magazynowania Muzealnego w Budapeszcie. Odnosząc się do otwartego właśnie centrum, podkreślił, że w Europie istnieją tylko dwa tego rodzaju ośrodki – jeden, londyński, należy do British Muzeum, a drugi, petersburski – do Ermitażu. Budapeszteńska placówka będzie służyła do przechowywania i naukowego opracowywania zbiorów Muzeum Etnograficznego, Muzeum Sztuk Pięknych i Węgierskiej Galerii Narodowej.