Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Miliony dzieci wysłanych na leczenie torturowano i maltretowano! „To był dobrze prosperujący biznes”

Ta sprawa zbulwersowała opinię publiczną w Niemczech. Dziennik „Suedeutsche Zeitung” nagłośnił kulisy szokującej afery. Okazuje się, że od końca lat czterdziestych XX wieku, czyli niedługo po zakończeniu wywołanej przez Niemcy wojny II wojny światowej, w RFN masowo wzrastała liczba chłopców i dziewcząt niedożywionych lub z nadwagą. Dzieci kierowano do sanatoriów i domów opieki na tzw. kuracje, jednak zamiast leczenia i terapii dzieci były maltretowane i niekiedy nawet poddawane regularnym torturom. Według szacunków do ośrodków uzdrowiskowych trafiło… od ośmiu do dwunastu milionów dzieci. Anja Roehl z organizacji reprezentującej ofiary tego dramatu wyjaśnia, że wreszcie nadszedł czas, w którym należy zażądać wyjaśnień.

Stefan Keller/pixabay.com/service/license/e/license/

Niemiecki dziennik „Suedeutsche Zeitung” ujawnia, że cały proceder stał się dobrze prosperującym biznesem.

„Miliony dzieci w wieku od dwóch do czternastu lat, były w wielu miejscach poddawane przez sześć do dwunastu tygodni czarnej pedagogice, której personel często uczył się w czasach nazizmu: kary, pozbawianie snu, poniżanie, obnażanie, przykuwanie do łóżka, a także bicie, głód i pragnienie należały do repertuaru wychowawczego”.
- czytamy.

Skala zjawiska przeraża.

„Wysyłano tam nawet dwulatki, które wracały do domów z ciężkimi urazami”.
- wskazuje gazeta. 

Czas na wyjaśnienia

Jak podkreślają niemieckie media wyjaśnianie tego, co działo się w uzdrowiskach dla dzieci dopiero się zaczyna.

Na początku czerwca rozpoczęły się przesłuchania poszkodowanych, dziś dorosłych już ludzi, w parlamencie krajowym Nadrenii Północnej-Westfalii. Jednak nawet w archiwach instytucji, które w tamtych czasach zarządzały wysyłaniem dzieci na turnusy, trudno znaleźć wzmianki na ten temat.

Anja Roehl, która przed laty przeżyła koszmar takiej „kuracji”, jest przewodnicząca Inicjatywy Verschickungskinder (Inicjatywa na rzecz Wysyłanych Dzieci) i walczy o ujawnienie prawdy o wydarzeniach sprzed lat.

Pytana o to, czego po tylu latach oczekują ofiary traumatycznych pobytów w uzdrowiskach, czy walczą tylko u upamiętnienie swoich cierpień czy także o odszkodowania, odpowiada, że „odszkodowanie to złe słowo, przede wszystkim domagamy się wyjaśnień, dlaczego do tego doszło”.

Inicjatywa Verschickungskinder oczekuje „ujawnienia wszystkich kontekstów, otwarcia akt i dostępu do nich dla wszystkich poszkodowanych”.

Stowarzyszenie chce też teraz „konkretnego wsparcia” dla ofiar.

Wstrząsające relacje ofiar

Anja Roehl prowadzi stronę verschickungsheime.de, na której publikuje świadectwa ofiar.

Znajduję się tam m.in historia 9-letniej dziewczynki, która przyjechała do uzdrowiska w 1968 roku. 

„W swojej walizeczce miała małą pluszową sowę i książkę o Mozarcie. Gdy tylko przeszła przez żelazną bramę wraz z około 16 innymi dziewczynkami i znalazła się na tzw. placu apelowym, wszystko zostało jej odebrane. Walizki zostały opróżnione, a ich zawartość ułożona w stosy. Na jednym stosie były pluszaki, na drugim książki, a na trzecim obcięte włosy (obcinano je dzieciom po przyjeździe)”.

Anja Roehl jest autorką książki „Das Elend der Verschickungskinder - Kindererholungsheime als Orte der Gewalt” (Nieszczęście rozsyłanych dzieci - domy wypoczynkowe dla dzieci, jako miejsca przemocy), która ukazała się w styczniu 2021 roku.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#Niemcy

Piotr Łukawski