Brick omówił swój raport podczas panelu dyskusyjnego MCC Bruksela. Jego zdaniem wraz z upadkiem ZSRR i przystąpieniem krajów postkomunistycznych do UE Europa Zachodnia straciła "tego innego", a także samą misję, która zapewniłaby jej moralną wyższość.
Według badacza wyróżnienie krajów Europy Środkowo-Wschodniej na podstawie rzekomego łamania stale ewoluujących standardów służy teraz temu, co kiedyś uprzedzenia do Związku Radzieckiego - "nowemu podziałowi Wschód-Zachód, napędzanemu uprzedzeniami".
Zdaniem socjolog Aschley Frawley, nawet jeśli wszystkie państwa członkowskie przyłączą się do wspierania ideologii LGBT, to Bruksela się nie zatrzyma. - Po prsotu przesunęliby granice dalej i wymyśliliby nowe narracje, które ponownie wzmocniłyby (rzekomy) postęp Zachodu w obliczu zacofania Wschodu - stwierdziła.
Zdaniem Bricka, największym problemem tej polityki europejskiej jest to, że podważa ona zdolność decyzyjną państw członkowskich. Tym samym pozbawiając ich wyborców praw. Bruksela poprzez narzucanie swoich "celowo niejasnych" i "stale ewoluujących zasad rzekomych rządów prawa" stworzył szablon polityki, za pomocą którego UE dyscyplinuje państwa członkowskie. Według autora raportu, eurokraci nie poprzestaną na szkodliwej taktyce powodującej podziały, jeśli Europejczycy się jej nie przeciwstawią.
Sytuacja w Rosji
Warto przy tym dodać, że w Rosji faktycznie panuje skrajne nastawienie do społeczności LGBT. Tamtejsze media nie raz informowały o zatrzymaniach aktywistów, a ostatnio Kreml postanowił zaostrzyć prawo. Jak informował portal Meduza, ministerstwo sprawiedliwości domaga się zakazania "międzynarodowego ruchu społecznego LGBT". W jego działalności na terenie Rosji resort miał dopatrzeć się "znamion i przejawów ekstremizmu, w tym wzniecania wrogości na tle społecznym i religijnym". Sprawą zajmie się Sąd Najwyższy, 30 listopada.