- Wiele wskazuje na to, że największe szanse na zostanie kanclerzem ma Scholz (SPD), ale to też zależy od tego, która koalicja będzie tworzyła rząd. Dużo będzie zależało od skuteczności mediowania i rozmów miedzy tymi partiami - powiedział profesor Paweł Soroka, politolog Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, ekspert ds. zagranicznych w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.
- Wybory w Niemczech nie mają żadnego wyraźnego zwycięzcy. Zarówno SPD, które uzyskało najwyższy wynik, jak i CDU/CSU zapowiedziały, że będą chciały utworzenia rządu. Obie partie chciałyby koalicyjnego rządu z Zielonymi i liberałami (FDP). Czy Niemcom uda się stworzyć stabilny rząd?
- Prawdopodobnie dojdzie do koalicji trzech partii, bo czterech sobie raczej nie wyobrażam. Nie będzie to oczywiście taki silny rząd, bo tutaj nie ma wyraźnego zwycięzcy. Między tymi wszystkimi partiami są dość zasadnicze różnice, jeżeli chodzi o politykę wewnętrzną, jak i zewnętrzną, co będzie osłabiało tę koalicję, niezależnie od tego, jaka ona ostatecznie będzie. Najprawdopodobniej zarówno chadecy będą próbowali stworzyć rząd, jak i socjaldemokraci.
- Kto pana zdaniem ma większe szanse na stworzenie rządu. Chadecy czy socjaldemokraci?
- Wiele wskazuje na to, że największe szanse na zostanie kanclerzem ma Scholz (SPD), ale to też zależy od tego, która koalicja będzie tworzyła rząd. Dużo będzie zależało od skuteczności mediowania i rozmów miedzy tymi partiami. Od tego, czy one się dogadają, czy pójdą na kompromis w tych sprawach, gdzie są różnice. SPD jeszcze niedawno była słabą partia, która wypadała w sondażach gorzej niż CDU/CSU. Z kolei za chadecją stoi tutaj kwestia związana z wieloletnim kanclerstwem Angeli Merkel. Może ona też tutaj pewną rolę odegra zakulisową, bo nie sądzę, żeby oficjalnie jako odchodzący kanclerz podejmowała działa. Nie wykluczam jednak, że może podjąć działania, aby wpływać na rozmowy. Oczywiście ona będzie popierała chadecję. A więc chadecja ma szansę mimo, że gdybyśmy analizowali walory liderów, to Scholz wydaje się silniejszym przywódcą niż Laschet.
- Z tego co widzimy obie te partie chcą utworzenia rządu z Zielonymi i FDP. Czy te partie się trochę nie gryzą, jeżeli chodzi o postulaty?
- Oczywiście, że się gryzą choćby w sprawach polityki zagranicznej, bo liberałowie są bardziej prorosyjscy. To jest partia związana z biznesem, a relacje biznesowe między Rosją a Niemcami są znaczne. Zieloni natomiast krytycznie odnoszą się do Rosji i to dzieli właśnie te partie. Jest jeszcze kwestia polityki klimatycznej. Generalnie Niemcy popierają politykę klimatyczną, energetyczną Unii Europejskiej, ale Zieloni są tutaj najbardziej radykalni. Dla nas jako dla dla Polski, to z jednej strony, jeżeli chodzi o politykę zagraniczną, to lepszym dla nas partnerem są Zieloni niż FDP, ale z kolei jeżeli chodzi o politykę klimatyczną to odwrotnie.
- Czy pana zdaniem taka wielka koalicja, jaka była do tej pory, czyli CDU/CSU - SDP jest jeszcze możliwa, czy to już zdecydowanie przeszłość?
- Jest możliwe, ale będzie bardzo trudno do niej doprowadzić i te rozmowy koalicyjne potrwają raczej bardzo długo.