Zdaniem Leonida Bershidsky'ego, to Europa zapłaci wyższą ceną niż USA związaną ze słabą reakcją na chaos w Afganistanie. - Największym problemem, z którym będą musiały się zmierzyć kraje Europy, jest sytuacja uchodźców z Afganistanu - ocenił w komentarzu na stronach Bloomberga.
Jeżeli wycofanie się z Afganistanu było katastrofą dla USA, ich europejscy sojusznicy prawdopodobnie doznali jeszcze większego upokorzenia - pisze Leonid Bershidsky w opublikowanym przez Bloomberga artykule.
Będące supermocarstwem USA zachowują się przynajmniej jak aktywny gracz - podejmują samodzielne decyzje i teoretycznie, gdyby wola prezydenta Joe Bidena była inna, USA mogłyby działać inaczej - zaznacza dziennikarz.
Tymczasem Europejczykom od początku kryzysu brakowało sprawczości, co było wynikiem wewnętrznych problemów politycznych i braku woli działania; dodatkowo zarówno polityczne, jak i ekonomiczne koszty porażki w Afganistanie będą bardziej dotkliwe dla państw europejskich - podkreśla Bershidsky. Dodaje, że największym problemem, z którym będą musiały się zmierzyć kraje Europy, jest sytuacja uchodźców z Afganistanu, których przyjęcie może wywołać napięcia w tych państwach.
Dwa mocarstwa nuklearne - Francja i Wielka Brytania - oraz będące jedną z największych potęg gospodarczych świata Niemcy chcą wytłumaczyć społeczności międzynarodowej, że nie mogą pozostać w Afganistanie ani minuty dłużej niż USA, ponieważ - nawet wspólnie - nie są w stanie powstrzymać tak niezorganizowanej siły jak talibowie na tyle, by dokończyć ewakuację własnych obywateli i afgańskich współpracowników - komentuje dziennikarz.
To stwarza wrażenie zupełnej bezsilności Europejczyków, które jest gorsze niż jakiekolwiek straty dla wizerunku USA
- ocenia.
Bershidsky przekonuje, że kraje Europy, które były w stanie niemal samodzielnie prowadzić interwencję w Libii w 2011 r., dysponują wystarczającym potencjałem militarnym, by kontynuować ewakuację z Kabulu nawet po wycofaniu się z niego sił USA.
Dziennikarz zauważa, że istotniejszym powodem decyzji o opuszczeniu Afganistanu wraz z USA jest jednak brak woli europejskich przywódców do angażowania się w odległe konflikty, które mogłoby się spotkać z dużą niechęcią wyborców w ich krajach.
Ostatnie wydarzenia pokazują też rosnące pytania o rolę NATO. Europa wysłała swoje wojska do Afganistanu, realizując zobowiązania sojusznicze wobec USA, ale Amerykanie później wielokrotnie ignorowali stanowisko sojuszników, czego najlepszym przykładem jest podtrzymanie decyzji o wycofaniu się z Kabulu do 31 sierpnia, mimo wezwań państw Europy do kontynuowania misji - zaznacza Bershidsky. Uzupełnia, że to rodzi wątpliwości dotyczące amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa dla Europy i stawia w trudnym położeniu europejskich polityków, którzy będą musieli stanąć przed trudnymi pytaniami ze strony własnych obywateli.
- Jeżeli nie przyczyni się do tego nic innego, może zagrożenie kolejną falą imigracji posłuży jako dzwonek alarmowy dla europejskich przywódców: muszą stworzyć coś więcej niż "autonomię strategiczną". To, czego brakuje im przede wszystkim, to umiejętność podejmowania zdecydowanych i niezależnych decyzji
- konkluduje dziennikarz Bloomberga.