Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

To koniec ewakuacji z Afganistanu. Wiceminister Przydacz informuje, kogo jeszcze uratowali z Kabulu Polacy

- W 14 samolotach przetransportowano z Afganistanu prawie 1300, z czego nieco ponad 200 osób na prośbę innych państw i organizacji - poinformował wiceszef MSZ Marcin Przydacz mówiąc o kończącej się misji ewakuacyjnej. Zgodnie z deklaracją talibów od środy z Afganistanu mogą być ewakuowani tylko obywatele innych państw, ale już nie Afgańczycy. To m.in. dlatego - jak tłumaczył - Polska kończy już swoją misję ewakuacyjną.

Twitter/MSZ

Wiceszef MSZ podsumowywał podczas konferencji prasowej kończącą się misję ewakuacyjną z Afganistanu.

"Czternaście cywilnych samolotów operowało na linii Uzbekistan-Warszawa. Samoloty wojskowe transportowały ludzi z tego teatru w Kabulu do Uzbekistanu" - mówił.

"Czternaście samolotów przetransportowało prawie 1300 osób" - przekazał Przydacz. Z tych osób 1100 zostanie w Polsce przez najbliższy czas w ośrodkach. "Nieco ponad 200 to są współpracownicy ewakuowani na prośbę innych państw czy organizacji" - dodał Przydacz.

"Zwrócił się do nas Międzynarodowy Fundusz Walutowy z siedzibą w Waszyngtonie z prośbą o ewakuacji ich współpracowników widząc jak skuteczną misję realizujemy w tych trudnych warunkach. Zrobiliśmy to. Ci ludzie są już bezpieczni. Zwróciła się do nas Litwa z prośbą o ewakuowanie ich tłumaczy i współpracowników. Te osoby również zostały bezpiecznie odtransportowane do Wilna. Zwróciły się do nas inne państwa np. Estonia i również tym państwom pomagaliśmy"

- wyliczał wiceszef MSZ i wymienił także m.in. rodzinę holenderską.

Koniec ewakuacji to konieczność

Wiceszef MSZ Marcin Przydacz został zapytany dlaczego polski rząd kończy swą misję ewakuacyjną już w czwartek, podczas gdy Amerykanie planują wycofać ostatnie swoje siły wojskowe 31 sierpnia.

Wiceminister zawrócił uwagę, że Polska - w przeciwieństwie do innych państw - zabrała już swoich obywateli z Afganistanu. "Po konsultacji z sojusznikami wyznaczona została pewna data. Są państwa, które będą do samego końca, jak Stany Zjednoczone. Te, które mają nieco mniejsze siły niż USA, będą nieco krócej. Naszą datą jest data dzisiejsza" - tłumaczył Przydacz.

Przypomniał też, że sytuacja w Kabulu jest coraz bardziej niebezpieczna ze względu na rosnące zagrożenie terrorystyczne. "Dla nas jest to trudna decyzja. Chciałoby się pomóc jak największej liczbie osób, ale - podkreślam - te grupy, które były nas priorytetowe w momencie projektowania tej misji, zostały ewakuowane. Dziś przy tak dużym zagrożeniu terrorystycznym, przy rosnącej niestabilności nie ma możliwości, abyśmy dalej ryzykowali życiem naszych ludzi. Oni naprawdę wykonali już gigantyczną pracę" - przekonywał wiceszef MSZ.

Poinformował też, że zgodnie z deklaracją talibów, od środy z Afganistanu mogą być ewakuowani tylko obywatele innych państw, ale już nie Afgańczycy. "W związku z tym te osoby, które dotychczas się nie przedostały na lotnisko, mają jeszcze dodatkowe trudności, bowiem posterunki talibańskie, ustawione wokół lotniska i w całym mieście, już ich kontrolują i zatrzymują. Nie dość więc, że sytuacja bezpieczeństwa się zagęszcza, to jeszcze dodatkowo obywatele Afganistanu mają trudności polityczne" - tłumaczył Przydacz.

Większość osób zabrana

Według niego zdecydowana większość osób, które Polska chciała ewakuować z Kabulu, zostały już zabrane. "Jeśli są jeszcze jakieś dodatkowe osoby, będziemy oczywiście przyglądać się tym listom osób, które zgłaszały się" - zadeklarował wiceminister spraw zagranicznych.

Zapewnił ponadto, że jeżeli przywrócone zostaną komercyjne loty do Afganistanu i jakieś osoby będą się zwracać do strony polskiej o wizę humanitarną lub z wnioskiem o ochronę międzynarodową, to takie prośby zostaną rozpatrzone. 

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

Magdalena Żuraw