Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Elektryki zastąpią samochody spalinowe? Potępiają to szefowie koncernów. „Rewolucja dla bogatych”

Według Unii Europejskiej, w ramach rzekomej ochrony środowiska, rynek szaleje na punkcie samochodów elektrycznych. To wszystko za sprawą marketingu i powszechnego wmawiania, że w ten sposób uratujemy i zbawimy klimat i środowisko. Zachowując trzeźwość umysłu - nie do końca tak to działa... Mimo, że ludzie przekonują się do elektryków coraz bardziej, wciąż nie są to liczby, które satysfakcjonowałyby unijnych biurokratów oraz... producentów. Nic dziwnego, bo ceny zwyczajnie nie zachęcają. Nawet "premie ekologiczne" nie są w stanie zatrzeć różnic pomiędzy ceną auta spalinowego a elektrycznego. „To rewolucja dla bogatych” - ocenia wprost Luca de Meo, dyrektor generalny Renault.

„Rewolucja dla bogatych”
„Rewolucja dla bogatych”
Pexels/Kindel Media

To nie pierwszy raz, kiedy szef Renault wyraża się krytycznie o pomysłach unijnych biurokratów, jeśli chodzi o zastąpienie samochodów spalinowych elektrykami.

Za każdym razem wskazuje on jeden istotny problem - ich cenę. Za kulisami Viva Festival w Locorotondo we Włoszech, podczas rozmowy z dziennikarzami, kolejny raz poruszył tę kwestię medialnie. 

Jak przyznał Luca de Meo - „produkcja samochodu elektrycznego kosztuje więcej niż tradycyjnego auta pod względem inwestycji, technologii pokładowej i komponentów". Jego zdaniem, jak wyraził to już po raz kolejny - "jest to rewolucja dla bogatych”.

Rewolucja elektryczna do 2035 roku. Czy to wypali?

Dyrektor generalny koncertu wspomniał również o tym, o czym często słyszymy z Brukseli. Chodzi o ramy czasowe "rewolucji elektrycznej". Na tę chwilę wyznaczono 2035 roku. To ma prawo się udać? Niekoniecznie, ponieważ wiele krajów pomysł ten po prostu potępia. Wśród nich jest również Polska.

Zdaniem szefa Renault, datę tę należy przesunąć na... 2040 rok, co też proponowano. Bezskutecznie.

„Ostrzegliśmy Komisję Środowiska, że ​​do 2035 roku utrzymanie stałego i naturalnego zapotrzebowania na energię elektryczną jest dosłownie niemożliwe i że lepiej byłoby przenieść wszystko na rok 2040. Nie posłuchali nas i dlatego obecnie wsparcie transformacji musi koncentrować się na zachętach lub inicjatywach, co do których mam wątpliwości, takich jak proponowany przez rząd francuski leasing socjalny"

– przekazał de Meo.

Zaznaczył przy tym, że „naszą rolą jest podążanie za wskazówkami decydenta: będzie to oznaczać, że będziemy pracować nad tym, aby być gotowym na rok 2035”.

Ktoś w ogóle w to wierzy?

Co ciekawe, a o czym pisaliśmy na portalu Niezalezna.pl już kilka miesięcy temu, nawet nasi zachodni sąsiedzi Niemcy, z którymi przemysł motoryzacyjny - chcąc nie chcąc -  się kojarzy, nie wierzą w to, że samochody elektryczne będą w stanie w ciągu najbliższych lat zastąpić pojazdy z silnikami spalinowymi - wynika z sondażu przeprowadzonego przez instytut badań opinii Civey dla „Spiegla”. Aż 66 proc. ankietowanych uznało, że do 2035 roku samochody elektryczne nie będą wystarczająco zaawansowane technologicznie, by mogły zastąpić samochody osobowe napędzane silnikami spalinowymi. Natomiast wierzy w to 29 proc. ankietowanych.

 

 

 



Źródło: niezalezna.pl, francuskie.pl

#Renault #samochody elektryczne #świat #Unia Europejska #klimat #środowisko #motoryzacja

Anna Zyzek