"Spodziewamy się, że w następnym pakiecie pomocy dla Ukrainy znajdą się kolejne systemy artylerii rakietowej HIMARS" - powiedział doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan. Jak dodał, wyrzutnie przekazywane są partiami ze względu na ograniczone możliwości "absorbcji" nowej broni przez stronę ukraińską.
Do Ukraińców należy prosić o tak wiele zestawów HIMARS, jak tylko mogą dostać, a do nas, by dostarczyć je do tego stopnia, w którym będziemy mieli poczucie, że będą zdolni do uczynienia z nich efektywnego użytku
- powiedział Sullivan podczas konferencji zorganizowanej przez think tank Center for the New American Security (CNAS). Odpowiedział w ten sposób na pytanie o rozdźwięk między liczbą wyrzutni artylerii rakietowej, o które publicznie prosi Ukraina - 60-100 - a liczbą wyrzutni, którą dotychczas zadeklarowały USA, Wielka Brytania i Niemcy - 10.
Doradca prezydenta USA wyraził przekonanie, że kolejne zestawy zostaną wysłane w ramach następnego pakietu pomocy wojskowej dla Ukrainy, a głównym powodem, dla którego broń ta wysyłana jest rzutami, są wymogi odpowiedniego przeszkolenia żołnierzy z obsługi tych systemów. Jak dodał, pierwsza grupa ukraińskich żołnierzy już ukończyła kurs, a szkolenia odbywają się w bardzo szybkim tempie. Jak dotąd USA zobowiązały się do przekazania czterech wyrzutni HIMARS, zaś Wielka Brytania i Niemcy - do dostarczenia łącznie sześciu sztuk gąsienicowej wersji tego systemu, M270 MLRS.
Musimy do tego podchodzić krok po kroku i jednym z głównych czynników branych pod uwagę jest to, jak wiele sprzętu może zostać efektywnie zaabsorbowane przez Ukraińców
- powiedział Sullivan. Dodał też, że podczas środowej rozmowy prezydenci USA i Ukrainy, Joe Biden i Wołodymyr Zełenski, szczegółowo omówili listę uzbrojenia, o które ubiega się Kijów, i to, co dotychczas otrzymał.
Pytany o postawę Chin wobec wojny na Ukrainie, Sullivan powiedział, że w najważniejszych kwestiach - materialnego wsparcia dla Rosji i omijania sankcji - USA nie zaobserwowały, by Pekin zdecydował się na pomoc Moskwie.