W czwartek wieczorem zamaskowani rosyjscy okupanci wdarli się do jednego z pomieszczeń Zaporoskiej Elektrowni Atomowej na południu Ukrainy i uprowadzili stamtąd czterech pracowników odpowiedzialnych za ochronę obiektu - powiadomił ukraiński koncern Enerhoatom.
Godny odnotowania jest fakt, że wszystkie porwane osoby uchodziły za lojalne wobec rosyjskich najeźdźców. - Jeden z uprowadzonych mężczyzn był wręcz znany ze swojej uległej postawy wobec wroga - podkreślono w komunikacie Enerhoatomu.
Sytuacja w elektrowni staje się coraz bardziej napięta. Nasilają się rewizje i poszukiwania "podejrzanych" osób. Nawet pójście na współpracę z okupantami nie ratuje przed zatrzymaniem lub przesłuchaniami
Pracownicy obiektu, w tym osoby z kierownictwa elektrowni, są poddawani presji psychicznej i zmuszani do przyjmowania rosyjskich paszportów, a także zawierania umów z Rosatomem pod groźbą utraty zatrudnienia lub nawet mobilizacji do armii agresora.
W grudniu 2022 roku formalnie odwołano ze stanowiska głównego inżyniera elektrowni Jurija Czerniczuka, który miał dopuścić się zdrady i kolaboracji z wrogiem. W tym samym czasie, na przełomie listopada i grudnia, najeźdźcy zabronili wstępu na teren obiektu wszystkim członkom personelu odmawiającym podpisania kontraktów z Rosatomem.
Okupujący Enerhodar Rosjanie już wcześniej dopuszczali się porywania pracowników elektrowni i poddawania ich torturom. W październiku ubiegłego roku kilka dni w niewoli spędził ówczesny dyrektor obiektu Ihor Muraszow. Wcześniej, w maju, najeźdźcy wdarli się do mieszkania jednego z członków personelu elektrowni i otworzyli do niego ogień, ciężko go raniąc.