W kwietniu rosyjskie wojska rozstrzelały siedmiu cywilów w jednym z domów w pobliżu okupowanego Chersonia na południu Ukrainy. Wśród zamordowanych była m.in. niepełnoletnia dziewczyna - poinformowała w piątek ukraińska Prokuratura Generalna. "To po prostu przerażające. Rosjanie torturowali Ukraińców prądem, łamali im kości, bili metalowymi rurami, zabijali. Najeźdźcy nagrywali wszystkie swoje zbrodnie" - oznajmił ukraiński rzecznik praw człowieka Dmytro Łubiniec, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.
Według wstępnych doniesień większość zabitych pracowała w firmie ochraniającej instalacje nawadniające. Po dokonaniu zbrodni najeźdźcy wysadzili w powietrze dom z ciałami zamordowanych cywilów. Większość ofiar pochowano w pobliżu miejsca zdarzenia. Szczątki dziewczyny zostały przeniesione przez jej rodziców na cmentarz - czytamy w komunikacie prokuratury na Telegramie.
- Skala rosyjskich tortur na wyzwolonych terenach obwodu chersońskiego na południu Ukrainy jest największa w całym kraju. Oglądałem katownie wroga w regionie kijowskim i charkowskim, ale czegoś takiego, jak na Chersońszczyźnie, jeszcze nie widziałem
- przyznał w czwartek ukraiński rzecznik praw człowieka Dmytro Łubiniec.
"To po prostu przerażające. Rosjanie torturowali Ukraińców prądem, łamali im kości, bili metalowymi rurami, zabijali. Najeźdźcy nagrywali wszystkie swoje zbrodnie"
- oznajmił Łubiniec, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.
Również w czwartek szef ukraińskiego MSW Denys Monastyrski poinformował, że na wyzwolonych terenach Chersońszczyzny znaleziono dotąd ciała 63 cywilów. Jak zaznaczył, "to dopiero początek", ponieważ każdego dnia odkrywane są kolejne miejsca pochówków i tortur.