- Co to oznacza dla ogólnej sytuacji? Wygląda na to, że to może oznaczać zagrożenie rozszerzenia się konfliktu, jego eskalacji – ocenia w rozmowie z Niezalezna.pl następstwa piątkowego zamachu w Moskwie Walery Kawaleuski, przedstawiciel do spraw zagranicznych Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Białorusi oraz zastępca Swiatłany Cichanouskiej.
Z oficjalnych danych rosyjskich służb specjalnych wynika, że w ataku terrorystycznym w sali koncertowej Crocus City Hall pod Moskwą zginęło co najmniej czterdzieści osób, a ponad sto zostało rannych.
- To przypomina wydarzenia z momentu przyjścia Putina do władzy, kiedy miały miejsce wysadzenia domów mieszkalnych w Rosji [1999 r.] oraz zamach i szturm teatru na Dubrowce [podczas spektaklu Nord-Ost, 23–26 października 2002 r.]. To wszystko dało możliwości Putinowi realizować działania represyjne. Istniały poszlaki wskazujące na to, że służby specjalne Rosji miały z tym związek, i właściwie sam Putin
- mówi portalowi Niezalezna.pl szef dyplomacji białoruskiej opozycji.
- Również zwraca uwagę to, że były ostrzeżenia za strony zachodnich służb specjalnych (jeszcze na początku tego miesiąca) o tym, że coś podobnego jest przygotowywane. Czyli możemy mówić o tym, że były oznaki planowania już dawno. I jasne jest, że ten rosyjski zamach był planowany z wyprzedzeniem
- jest przekonany polityk.
- Co to oznacza dla ogólnej sytuacji? Wygląda na to, że to może oznaczać zagrożenie rozszerzenia się konfliktu, jego eskalacji. Możliwe, że Rosja zintensyfikuje agresję przeciwko Ukrainie. Ale istnieje też zagrożenie rozszerzenia się konfliktu. I tu przede wszystkim rozmawiamy o tym, że Białoruś może się stać tym miejscem, tym krajem, który będzie jeszcze głębiej zaangażowany w tę wojnę. Już teraz Łukaszenko bierze w niej udział 24 godziny na dobę - z jego kompleksem wojskowo-przemysłowym, kampanią informacyjną, politycznym wsparciem w organizacjach międzynarodowych, wywiezieniem ukraińskich dzieci. Więc ogólnie, to sytuacja z dosyć poważnymi konsekwencjami. My ze swojej strony śledzimy rozwój tej sytuacji. Prowadzimy rozmowy. I myślimy o tym, co należy zrobić, jakie będą dalsze kroki
- zapewnia Waleryj Kawaleuski.