Kiedy zniszczono nasze pojazdy, dowódca pułku powiedział nam, żebyśmy wzięli łopaty, szli do walki jak piechota i umierali - opowiadał swojej matce uczestnik rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Zapis kolejnej przechwyconej rozmowy żołnierzy wroga opublikował na Facebooku ukraiński wywiad wojskowy (HUR).
"Tutaj szabrują, zabierają dosłownie wszystko, nawet wędki. (...) W wiosce niedaleko stąd nasz żołnierz zgwałcił 15-letnią dziewczynkę. W rosyjskiej armii też, jak widać, nie brakuje głupoty w głowach niektórych durniów"
- relacjonował wojskowy stacjonujący w obwodzie donieckim.
W dalszej części rozmowy żołnierz opowiadał o dużych stratach osobowych rosyjskich oddziałów.
"Nasza trzecia kompania piechoty składa się w 95 proc. z ochotników, ponieważ wszyscy pozostali ludzie nie żyją lub są ranni. Z piechoty właściwie w ogóle nic już nie zostało. Poza tym ciągle dochodzi do omyłkowych ataków na własne pozycje. Zawodzi łączność - słyszy się, że naszych nie ma w jakimś miejscu, a potem wszyscy tam giną. (...) Absurd. Bywa nawet, że rosyjska artyleria razi ogniem swoją piechotę"
- powiedział wojskowy.
"To tylko w telewizji wygląda ładnie, a w rzeczywistości (ta wojna) to jeden wielki bałagan. Wszyscy to wiedzą. Gdyby nie było takiego bałaganu (w rosyjskiej armii), to dawno by się to już skończyło"
- podsumowała matka żołnierza.
Doniesienia o przestarzałym wyposażeniu sił zbrojnych agresora i nieliczeniu się przez dowódców ze stratami ludzkimi pojawiają się od 24 lutego, czyli od początku agresji Rosji na Ukrainę. "(Najeźdźcy) szli zdobywać Kijów ze starą teczką, w której były kredki, klej i cyrkiel. Ostatni raz widziałem taką teczkę wiele lat temu, gdy byłem studentem. I to w muzeum" - ocenił 20 maja komendant policji w obwodzie kijowskim Andrij Niebytow.