Ukraińskie Amnesty International odcina się od opisującego wojnę na Ukrainie raportu organizacji. Jak przekazała szefowa krajowego biura, sprawozdanie zostało przygotowane przez zagranicznych pracowników, bez udziału ludzi "na miejscu". Ponadto, ludzie przygotowujący raport, nie próbowali nawet zweryfikować informacji w ministerstwie obrony Ukrainy.
4 sierpnia Amnesty International wypuściło raport dotyczący wojny na Ukrainie. Dokument zarzuca ukraińskim siłom m.in. narażanie cywilów i łamanie prawa konfliktów zbrojnych poprzez działanie na zaludnionych obszarach. Sprawozdanie zostało skrytykowane przez ukraińskich polityków, w tym szefa MSZ Dmytro Kułebe i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełneksiego.
"Takie zachowanie Amnesty International nie polega na poszukiwaniu i dostarczaniu światu prawdy. Chodzi o stworzenie fałszywej równowagi między przestępcą a ofiarą, między krajem, który niszczy cywilów i całe miasta tysiącami, a krajem, który desperacko się broni, ratując swoich ludzi i cały kontynent przed tą inwazją."
- pisał szef ukraińskiej dyplomacji.
Do krytyki raportu odniosła się szefowa organizacji Agnes Callamard. Według niej, ataki nie zmienią faktów.
"Ukraińskie i rosyjskie moby i trolle w mediach społecznościowych: dziś atakują śledztwa AI. To się nazywa propaganda wojenna, dezinformacja, misinformacja. To nie narusza naszej bezstronności i nie zmienia faktów"
– napisała.
Ukrainian and Russian social media mobs and trolls: they are all at it today attacking @amnesty investigations. This is called war propaganda, disinformation, misinformation. This wont dent our impartiality and wont change the facts. https://t.co/YvMy2E3d6p
— Agnes Callamard (@AgnesCallamard) August 4, 2022
Co ciekawe, innego zdania są ukraińscy przedstawiciele organizacji. Jak przekazała, w opublikowanym na Facebook'u oświadczeniu, szefowa ukraińskiego biura Amnesty International Oksana Pokalczuk za raport nie odpowiadały osoby będące "na miejscu", a pracownicy z głównej siedziby.
"Ukraińskie biuro nie brało udziału w przygotowaniach i pisaniu tekstu publikacji. Niestety, już na początkowym etapie przygotowań tej wypowiedzi zabrnęliśmy w ślepy zaułek, ponieważ argumenty naszego zespołu w sprawie niedopuszczalności i niekompletności takiego tekstu nie były brane pod uwagę"
- poinformowała Pokalczuk.
Szefowa ukraińskiego biura AI pisze również, że odpowiedzialni za sprawozdanie pracownicy nie poprosili nawet o komentarz ukraińskiego ministerstwa obrony. Ukraińscy pracownicy wielokrotnie protestowali przeciwko publikacji raportu, jednak spotykało się to ze stanowczym "nie" ze strony centrali.
Jak twierdzi Pokalczuk, "każdy pracownik ukraińskiego biura Amnesty International wie, że to właśnie Federacja Rosyjska jest odpowiedzialna za zbrodniczą agresję na Ukrainę". Dodała, że "biurokracja, niezrozumienie lokalnego kontekstu, sztywny system pracy, ignorowanie opinii ukraińskiego zespołu i stanowiska wspólnoty obrońców praw człowieka" nie pozwoliło zatrzymać tekstu na etapie pomysłu.