Premier Mateusz Morawiecki w najnowszym podcaście opowiedział o kulisach wyprawy do Kijowa, którą odbył wraz z wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim oraz szefami rządów Słowenii i Czech. - Ta cisza i zgaszone w oknach światła, to zrobiło na nas wielkie wrażenie - mówił o tym, co czuł w pierwszych chwilach pobytu w ukraińskiej stolicy.
Premier Mateusz Morawiecki, mówiąc w podcaście o wtorkowym wyjeździe do Kijowa, zaznaczył, że było to jedno z najważniejszych wydarzeń w jego życiu.
- Oczywiście, pojechałem na Ukrainę z misją polityczną, ale pojechałem także z odruchu serca, tak, jak się odwiedza przyjaciela w ciężkim położeniu. Wojna na Ukrainie jest realna, więc i wsparcie nie może być tylko wirtualne. Ukraińcy muszą wiedzieć, że pomagamy im w walce, jak tylko potrafimy, że wierzymy w ich zwycięstwo
- zaznaczył Morawiecki.
"Kiedy przybyliśmy do Kijowa po wielogodzinnej podróży, panowała cisza, nietypowa dla tak wielkiego miasta przed wojną tętniącego życiem. Ta cisza i zgaszone w oknach światła, to zrobiło na nas wielkie wrażenie" - relacjonował szef rządu. Podkreślił jednocześnie, że - choć stolica Ukrainy sprawia takie wrażenie - to "wcale nie jest martwym miastem". -
- Pomimo ogromu zniszczeń i cierpienia cały czas jest nadzieja, że Kijów odżyje jako stolica wolnego państwa - powiedział.
Morawiecki zauważył, że Rosjanie liczyli na szybkie zajęcie Kijowa, co było celem numer jeden, "ale grubo się przeliczyli, nie docenili Ukrainy, pokazali przed całym światem swą nieudolność i nieprzygotowanie".
Szef rządu wskazywał, że mimo strachu, Ukraińcy mają wielką wolę walki.
- Musimy robić absolutnie wszystko, aby pomóc im się bronić. Oni bronią się tam, na tych fortyfikacjach, także dla nas. Musimy każdego dnia pokazywać, że nie walczą sami, że mają za sobą wsparcie nie tylko symboliczne, ale realne, jak najbardziej rzeczywiste i wymierne wsparcie całej Europy
- powiedział Morawiecki.
Zdaniem Morawieckiego do Kijowa powinien pojechać każdy przywódca wolnego świata. "Trzeba przebić mur obojętności i w pełni zaangażować się w powstrzymanie machiny wojennej Putina" - oświadczył. Premier podkreślił, że byłoby "znakomicie", gdyby wolę wyjazdu do ukraińskiej stolicy mieli także kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson.
- Mój apel do niektórych europejskich premierów, prezydentów, komisarzy z Brukseli: porzućcie swoje kalkulatory i zaufajcie swoim sumieniom. Odwaga, męstwo, odpowiedzialność - to musi być dziś w cenie, a nie półśrodki i puste słowa
- dodał.
W ocenie premiera Europa wciąż zrobiła za mało. "Dopóki ostatni rosyjski czołg nie wyjedzie z terenu Ukrainy, nie mamy prawa się zatrzymywać. Dopóki ostatni rosyjski żołnierz nie zostanie przepędzony spod Kijowa, nie mamy prawa rozkładać rąk i mówić, że więcej nie da się nic zrobić" - oświadczył szef rządu, postulując zwiększenie sankcji na Rosję.