"Ponieważ przez kilka godzin nie było odpowiedzi ze strony polskiej, nawet na zapytanie, funkcjonariusze postanowili przewieźć rodzinę z patrolem na granicę polsko-niemiecką w pobliżu Hohenwutzen, aby stamtąd odesłać ją do Polski" - to tylko fragment oświadczenia niemieckiej policji federalnej dotyczącego incydentu sprzed kilku dni.
Portal chojna24.pl poinformował kilka dni temu, powołując się na relację czytelnika, o zajściu do którego miało dojść w Osinowie Dolnym. "Radiowóz niemieckiej policji przekroczył przejście graniczne i po polskiej stronie zostawił rodzinę imigrantów z Bliskiego Wschodu" - pisze portal. To nadgraniczna miejscowość w województwie zachodniopomorskim, w której znajdowało się przejście graniczne "Osinów Dolny-Hohenwutzen".
Straż Graniczna podała wczoraj, że "przywiezienie i pozostawienie przez niemiecką Policję cudzoziemców w Polsce (Osinów Dolny) odbyło się z naruszeniem zasad współpracy obu służb i prawa regulującego kwestie przekazywania osób. Służby niemieckie nie mogą arbitralnie podejmować takich decyzji”.
O sprawie tej miał rozmawiać z kanclerzem Olafem Scholzem szef rządu Donald Tusk.
W niemieckich mediach pojawiło się oświadczenie policji federalnej na temat zdarzenia z Osinowa. Nie brakuje komentarzy, że jest ono "absurdalne" i "kuriozalne".
Oświadczenie przytacza m.in. portal tagesschau.de. Czytamy w nim, że "w ramach czasowo przywróconych kontroli na granicach wewnętrznych [UE] 14 czerwca we wczesnych godzinach porannych w pobliżu Altmaedewitz w Brandenburgii funkcjonariusze zatrzymali pięcioosobową rodzinę afgańską, która próbowała wjechać do kraju [Niemiec] bez pozwolenia".
"Rodzina posiadała polskie zaświadczenia o azylu dla dorosłych" oraz dokumenty wizowe dla dzieci. "Nie złożyła wniosku o azyl przed niemieckimi urzędnikami. Zgodnie ze stanem prawnym, powinna zatem zostać odesłana do Polski" - przekazała niemiecka policja.
Policja Federalna miała poinformować polskich strażników granicznych przez ośrodek w Świecku o chęci odesłania rodziny.
"Ponieważ przez kilka godzin nie było odpowiedzi ze strony polskiej, nawet na zapytanie, funkcjonariusze postanowili przewieźć rodzinę z patrolem na granicę polsko-niemiecką w pobliżu Hohenwutzen, aby stamtąd odesłać ją do Polski"
- napisano w oświadczeniu.
Jak zatem Afgańczycy znaleźli się w Polsce? Tak tłumaczą to Niemcy:
"W drodze dzieci rodziny skarżyły się, że źle się czują, dlatego funkcjonariusze Policji Federalnej udali się do apteki w Osinowie Dolnym, aby udzielić pierwszej pomocy. Ponieważ matka dzieci zapomniała telefonu komórkowego z komisariatu federalnego, została zabrana radiowozem do Brandenburgii, a następnie z powrotem do rodziny w Polsce".
Przecież to jest zwykła bezczelność: pic.twitter.com/3uqR9KSWtX
— SDacy (@SDacy3) June 17, 2024
Maciej Duszczyk, wiceminister spraw wewnętrznych, poinformował w Radiu Zet, że "Niemcy przyznali wczoraj, że to było naruszenie procedur, które obowiązują, przeprosili, powiedzieli, że natychmiast wprowadzają system naprawczy u siebie".
- Policjanci bardzo mało doświadczeni, bo ci doświadczeni zabezpieczają dziś euro. Prawdopodobnie nie znali procedury i zrobili to, co zrobili. Absolutnie wypadek przy pracy. (...) Szef policji z Berlina przysłał list z wyjaśnieniem. Jest to dla mnie wiarygodne. Sprawdziliśmy w naszych źródłach, rozmowa z SG. Całkowicie jednostkowy przypadek, który nigdy nie może się powtórzyć
- stwierdził Duszczyk.