Komisja Europejska skierowała skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE przeciwko niemieckiemu urzędowi Bundesnetzagentur, zarzucając mu niewłaściwe wdrożenie przepisów trzeciego pakietu energetycznego oraz dopuszczenie Gazpromu do zarządzania częścią infrastruktury na terenie Niemiec.
Postępowanie wyjaśniające w tej sprawie trwa od 2015 r., ale ponieważ nie przyniosło efektów, Komisja Europejska skierowała skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE przeciwko niemieckiemu urzędowi Bundesnetzagentur (odpowiednik polskiego Urzędu Regulacji Energetyki). Chodzi o specjalne traktowanie Gazpromu i umożliwienie mu w blisko 100 proc. korzystania z niemieckiej infrastruktury gazowej, co stoi w kolizji z trzecim pakietem energetycznym UE.
Antymonopolowe przepisy tego pakietu mówią o konieczności podzielenia przepustowości gazociągów między wszystkie zainteresowane strony, dlatego oddanie ich przez Bundesnetzagentur niemal w całości Rosjanom KE uznała za niedopuszczalne. Unijne regulacje zabraniają także zarządzania rurociągami firmom, które sprzedają gaz. Tymczasem Niemcy dopuścili Gazprom częścią swojej infrastruktury przez spółki zależne do zarządzania.
To, że Komisja Europejska zainteresowała się poczynaniami Gazpromu w Niemczech, to dobra wiadomość dla Polski
– uważa ekspert Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl. Przypomina, że wcześniej polski rząd oraz PGNiG zaskarżyły decyzję o udostępnieniu całej przepustowości niemieckiego gazociągu OPAL na rzecz Gazpromu.
Możliwe, że KE przynajmniej częściowo przyzna rację Polakom, skoro przygląda się tym samym problemom, na które zwracali oni uwagę w swoich pozwach
– twierdzi Jakóbik.
Według niego rozpoczęcie postępowania przez trybunał może uderzyć w Nord Stream 2, a zwłaszcza opóźnić ukończenie budowy EUGAL, nowej jego odnogi na terenie Niemiec, którą Rosjanie zarezerwowali w 80–90 proc. na 20 lat.
Cały tekst w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"