Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Szwedzi mają już dość lewicy? Sympatyczna Polka jest nadzieją wielu wyborców na zmianę

Kandydująca w niedzielnych wyborach parlamentarnych w Szwecji Polka - Beata Milewczyk - szefowa klubu Szwedzkich Demokratów (SD) w radzie miejskiej w Södertälje jest nadzieją wielu wyborców na zmianę. Szwedzi zaczynają mieć dość lewicowych rządów i szaleńczej polityki migracyjnej. Politolog Rafał Chwedoruk uważa, że SD może liczyć w wyborach nawet na 20 proc. poparcia.

facebook. com/Beata Mielewczyk/screenshot

Prawie połowa mieszkańców Södertälje pochodzi spoza Szwecji. W liczącej ponad 50 tys. grupie imigrantów dominują przybysze z Iraku (ponad 11 tys.) oraz Syrii (ponad 10 tys.). Traci na znaczeniu dawna imigracja z Finlandii (5,2 tys.), z której przybysze niegdyś przyjeżdżali do Södertälje pracować w fabryce ciężarówek Skania. Polska społeczność liczy w tej gminie 2,5 tys. osób.

Do Szwecji Milewczyk przyjechała z dwójką małych dzieci w 2007 roku, dołączając do męża, który rok wcześniej znalazł tu pracę.

Już na początku zaczęły się schody. Nie było miejsc w przedszkolu, więc nie mogłam pójść do szkoły. Dopiero po roku mogłam zacząć szkołę językową. Tam okazało się, że moja grupa jest zdominowana przez imigrantów z Iraku, gdyż wtedy była akurat fala migracji z tego kraju. Nie było dyscypliny, więc dominował język arabski. Ani motywacji, gdy gmina zapewnia tłumacza w kontaktach z urzędnikiem czy lekarzem

- opowiada Polka.

Według Milewczyk podobny problem mają także dzieci w szkołach w Södertälje.

W klasach 98 proc. uczniów stanowią imigranci. To przecież naturalne, że najchętniej chcą rozmawiać w swoich językach. Moje dzieci pod wpływem kolegów mówią także po arabsku lub asyryjsku. Kiedyś zostałam wezwana do szkoły przez nauczycielkę, że moje dziecko przeklina. Zapytałam, w jakim języku. Okazało się, że po asyryjsku. Odpowiedziałam, że to nie mój problem, a szkoły. Ja nie mówię tym językiem, on tego nie wyniósł z domu

- wspomina polska radna z Soedertaelje.

Milewczyk twierdzi, że jej własne trudne doświadczenia związane z integracją sprawiły, że zaangażowała się w politykę i wstąpiła do Szwedzkich Demokratów. Jak wspomina, w 2010 roku oglądała debatę telewizyjną przed wyborami parlamentarnymi, gdzie ówczesna przewodnicząca socjaldemokratów Mona Sahlin (później skazana za oszustwa odeszła z polityki), nie chciała rozmawiać z przewodniczącym SD, Jimmiem Akessonem, przypinając mu łatkę rasisty.

Pomyślałam sobie wtedy - czy to jest demokracja?

 - wspomina Polka.

Gdy w 2015 roku Szwecja poprzez politykę otwartych granic przyjęła ponad 160 tys. imigrantów, wielu z nich trafiło do Södertälje, choć miasto z uwagi na dużą liczbę cudzoziemców zostało wyłączone przez państwo z programu przymusowego przyjęcia uchodźców.

Statystki mówią, że pracę w Szwecji dostaje się między piątym a ósmym rokiem po przyjeździe. W Södertälje mamy 13,2 proc. bezrobocia, w Sztokholmie jest o połowę niższe. W naszym mieście mamy zakłady Skanii czy Astra Zeneca (fabryka leków), ale tam miejsca pracy wymagają kompetencji. Dawniej tam były proste prace. Ci, którzy do Södertälje przyjeżdżają, nie mają wykształcenia ani nie znają języka. To jest dla nas duże obciążenie, aby ich przyuczyć, a tu w Szwecji nie ma żadnych wymagań. Masz swoje prawa, to i obowiązki 

- uważa polska radna.

Milewczyk kandyduje ponownie do rady miasta w Södertälje. Jest także na listach w odbywających się także w niedzielę wyborach do rady regionu oraz parlamentu.

Spotykam się z pozytywną reakcją mieszkających w Szwecji Polaków. Wiem, że podobnie myślących jest więcej

- twierdzi.

Teraz spodziewamy się około 20 proc. poparcia i już będą musieli z nami rozmawiać. Dotychczas nas blokowano, choć już są zakulisowe rozmowy, jak nas wyeliminować

- podkreśla Polka.

W rozmowie z dziennikiem "Gazeta Polska Codziennie" politolog dr hab. Rafał Chwedoruk także ocenił, że "skrajnie prawicowe ugrupowanie Szwedzkich Demokratów (SD) może liczyć w wyborach nawet na 20 proc. poparcia".

Popularność SD będzie wpływała na establishment i debatę publiczną ws. imigrantów. Podobnie jest w Niemczech, gdzie dobre wyniki osiąga Alternatywa dla Niemiec (AfD)

– mówił politolog.

CZYTAJ WIĘCEJ: Skrajna prawica zyskuje poparcie w Szwecji

W powojennym półwieczu Szwecja miała specyficzny system partyjny. Z jednej strony był wielopartyjny, z drugiej – miał naturalne tendencje do dwublokowości. Przez to mieliśmy do czynienia z partią socjaldemokratyczną oraz blokiem partii mieszczańskich

– zauważa dr hab. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego.

Obecnie poparcie dla każdego z bloków – centrolewicowego, na którego czele stoi  rządząca Szwedzka Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza (SAP), oraz centroprawicowego Sojuszu, złożonego z Umiarkowanej Partii Koalicyjnej, Liberałów, Partii Centrum i Chrześcijańskich Demokratów – wynosi po mniej więcej 40 proc. Czyli żaden z bloków nie będzie mógł powołać stabilnej większości. Szwecja znów będzie skazana na gabinet mniejszościowy, gdyż wątpliwe jest, aby któraś z partii establishmentowych zdecydowała się na koalicję ze SD.

Jak zauważa politolog z UW, w ostatnich latach postępuje fragmentaryzacja bloku centroprawicowego i nasilają się konflikty wewnętrzne. Z kolei SAP nie ominęły zjawiska kryzysu socjaldemokracji w Europie.

SAP może już tylko pomarzyć o poparciu wynoszącym 30–40 proc., jakim cieszył się kilkadziesiąt lat temu

– zaznacza dr hab. Chwedoruk.

 

 



Źródło: niezalezna.pl, pap, Gazeta Polska Codziennie

#Beata Milewczyk #Szwecja #Soedertaelje

redakcja