Niebezpieczny przebieg miał tegoroczny marsz dla życia w Zurychu w Szwajcarii. Kontrmanifestanci próbowali rozbić pochód pro-liferów, interweniowała policja, która musiała użyć gumowej amunicji. Funkcjonariusze zostali obrzuceni kamieniami i butelkami, a w wielu miejscach miasta zapłonęły śmietniki i stanęły uliczne blokady.
Pozwolenie na tegoroczny marsz obrońcy życia otrzymali dopiero w ubiegłym tygodniu po interwencji sądu administracyjnego w Zurychu. Sąd uchylił decyzję władz miasta, które uprzednio nie zgodziły się na manifestację. Sędziowie uznali, że jest to naruszenie wolności opinii.
Uczestnicy marszu dla życia zgromadzili się w ubiegłą sobotę na Turbinenplatz w Zurychu. Media podają, że wzięło w nim udział ponad 1000 osób. W tym roku głównym tematem marszu była obrona nienarodzonych dzieci z zespołem Downa. Odbywał się pod hasłem: „Dziękuję, że pozwoliłeś mi żyć”.
Równolegle z obrońcami życia zgromadziło się w pobliskim parku kilkuset kontrdemonstrantów. Policja rozpoczęła z nimi negocjacje. Poinformowano ich, że choć nie mają pozwolenia na manifestację, to jednak ich obecność będzie tolerowana, jeśli powstrzymają się od agresji.
Radykałowie ruszyli jednak w kierunku uczestników marszu dla życia. Policja zagrodziła im drogę, użyła gazów łzawiących i gumowych kul. Doszło do starć, w których w stronę funkcjonariuszy poleciały butelki, kamienie i petardy. Szwajcarskie media donoszą o podpalonych śmietnikach i ulicznych blokadach. Zaatakowano również niektórych strażaków, którzy próbowali ugasić wzniecone pożary.
#Switzerland: Comrades erected barricades and clashed with police forces during an #antifa counter-protest against the so-called “March for Life” in #Zurich, earlier today. pic.twitter.com/NDIis94trv
— th1an1 (@th1an1) 14 września 2019
Dwóch policjantów zostało rannych.
Zatrzymano tylko jedną osobę, 30-letniego mężczyznę.