Z powodu opadów śniegu w Jabloncu nad Nysą, na północy Czech, wprowadzono stan klęski żywiołowej. Służby miejskie nie są w stanie uprzątnąć i wywieźć zalegającego na ulicach śniegu. O katastrofie informują firmy energetyczne. Bez prądu jest 9 tys. odbiorców.
Miasto skierowało do odgarniania śniegu osoby, które mają zasądzone wykonywanie prac społecznie użytecznych, oraz więźniów.
Furgonetki i wywrotki wywożą śnieg poza miasto, ale wiele dróg dojazdowych do głównych ciągów komunikacyjnych jest zablokowanych. Sprzątanie utrudniają zaparkowane samochody. Miasto wyłączyło wszystkie parkometry, aby kierowcy mogli odblokować część ulic, na których zazwyczaj zostawiają pojazdy.
Na północy Czech, w krajach libereckim i usteckim, energia elektryczna nie jest dostarczana do ok. 9 tys. odbiorców - informuje na swoich stronach internetowych firma CzEZ, największa spółka energetyczna w kraju.
Świeży i mokry śnieg utrudnia komunikację miejską w Pradze. Na kilku liniach autobusowych wstrzymano ruch, ponieważ autobusy miały problemy z podjazdem na wzniesienia.
Mimo opadów, drogowcom udaje się utrzymać płynny ruch na głównych drogach w kraju, na których leży warstwa rozjechanego, świeżego śniegu. W wyżej położonych miejscach mogą pojawiać się zaspy. Drogowcy przekonują kierowców, że wyruszając w drogę w rejony górskie powinni mieć ze sobą łańcuchy na koła oraz łopatę do odgarniania śniegu. Czeskie stacje telewizyjne w programach informacyjnych i poradnikowych emitują filmy przypominające o specyfice jazdy samochodem zimą.
Trzeci dzień dla pojazdów o masie powyżej 3,5 tony zamknięta jest droga prowadząca z Tanvaldu do Harrachova na północy kraju i dalej na przejście graniczne z Polską. Nie można także dojechać do najwyżej położonej miejscowości w Czechach, Bozi Dar w Rudawach.