Sekretarz stanu USA Mike Pompeo poinformował, występując przed komisją spraw zagranicznych Izby Reprezentantów, że Stany Zjednoczone nie będą tolerować ingerencji Rosjan w wybory w 2018 roku. Zrezygnują też z porozumienia z Pjongjangiem, jeśli nie będzie ono korzystne.
W expose przygotowanym dla komisji spraw zagranicznych Pompeo powiedział, że administracja prezydenta Donalda Trumpa podejmie "stosowne środki zaradcze", aby skutecznie walczyć z "kontynuowanymi (przez Rosję) wysiłkami", które mają pozwolić jej wpłynąć na listopadowe wybory cząstkowe (midterm). Przyznał, że USA jak dotąd nie zdołały opracować "efektywnych (metod) odstraszania", które powstrzymałyby Rosjan.
Pompeo dodał w swym wystąpieniu, że Rosja musi respektować swe zobowiązania wobec Ukrainy, ponieważ podpisała porozumienie z Mińska, które miało doprowadzić do politycznego rozwiązania konfliktu na wschodzie tego kraju.
Sekretarz stanu odniósł się też do szans na wypracowanie porozumienia z Koreą Północną. Trump miał się spotkać z jej przywódcą Kim Dzong Unem 12 czerwca w Singapurze, by nakłonić go do likwidacji północnokoreańskiego programu budowy broni nuklearnej i balistycznej. Pjongjang jednak zagroził zerwaniem szczytu, a sam prezydent przyznał we wtorek, że tego spotkania może nie dojść.
Pompeo podkreślił więc, że administracja Trumpa skłonna jest wycofać się z negocjacji z Koreą Północną, jeśli stawiane przez nią warunki nie będą spełnione. "Zły układ nie jest dla nas opcją. Amerykanie liczą na to, że załatwimy to porządnie. Jeśli na stole nie znajdzie się dobry układ, to, z całym szacunkiem, odejdziemy od niego".
Minister dodał, że USA poczyniły "zerowe ustępstwa" na rzecz Korei Północnej i "nie mają zamiaru iść na ustępstwa".