Tysiące nielegalnych uchodźców koczują na granicy turecko-greckiej, każdego dnia próbując sforsować zewnętrzne granice UE. Jednak to niejedyny problem dotyczący nielegalnych imigrantów. Niemiecki parlament głosami posłów koalicji rządzącej sprzeciwił się pomysłowi przyjęcia ok. 5 tys. osób z obozów dla uchodźców w Grecji. Jednocześnie stwierdził, że migrantów należy rozdzielić między wszystkie państwa należące do UE. O komentarz do tej propozycji poprosiliśmy polskich parlamentarzystów.
– Wszelkie decyzje Wspólnoty Europejskiej powinny być w tej kwestii podejmowane wspólnie. Muszą one być uwarunkowane dobrem populacji względem epidemii koronawirusa. Więc ostateczny głos powinny mieć raczej eksperci ds. zdrowia aniżeli politycy
– powiedział nam Witold Zembaczyński, polityk Koalicji Obywatelskiej.
– Najważniejsza teraz jest europejska działalność antyepidemiologiczna i to ona powinna być wyznacznikiem wszelkich kolejnych decyzji w sprawie relokacji uchodźców. Czas europejskich egoizmów zakończyła epidemia koronawirusa
– dodał.
Z kolei poseł Jarosław Sachajko z Koalicji Polskiej (PSL-Kukiz’15) twierdzi, że Polacy sami powinni zdecydować, czy chcą przyjmować migrantów.
– Jesteśmy suwerennym państwem i w naszej gestii leży skład etniczny Polski. Jednocześnie należy przypomnieć, że przyjmujemy tych prawdziwych uchodźców z Ukrainy, kraju sąsiedniego objętego konfliktem zbrojnym. Ponadto należy wymusić na wspólnocie europejskiej, aby zrobiła wszystko, żeby zakończyć konflikt w Syrii
– mówi „Codziennej” poseł Sachajko.
Zdecydowaną opinię wyraził wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk.
– Konsekwentnie od 2015 r. stoimy na stanowisku, że relokacja migrantów nie jest ani efektywnym, ani bezpiecznym sposobem na rozwiązanie kryzysu uchodźczego. Natomiast niesienie pomocy na miejscu, zabezpieczanie granic – w tych kwestiach Polska wykazuje dużą aktywność i podejmuje wiele działań
– powiedział „Codziennej” wiceszef polskiej dyplomacji.
– To uważamy za efektywną pomoc w obliczu problemu migracyjnego, tego obecnego i tego, z którym być może przyjdzie nam się zmierzyć w przyszłości – dodał.