Mieszkańcy wyzwolonego spod rosyjskiej okupacji Chersonia niechętnie odnoszą się do apeli władz o opuszczenie miasta na zimę. "Przeżyliśmy okupację, przetrwamy i mrozy" – zapewniają. W Chersoniu nie ma prądu, wody ani ogrzewania. Wojska rosyjskie, które uciekły z miasta, zniszczyły całą kluczową infrastrukturę. Nie wiadomo, kiedy zostanie wyremontowana. Wiele ważnych obiektów Rosjanie zaminowali.
Niemal każdego dnia w Chersoniu słychać głośne wybuchy. Ludzie, stojący w kolejkach po pomoc humanitarną już nie zwracają na nie uwagi. Dzieciaki zastanawiają się, która eksplozja to „przylot” ze strony wroga, a która „wylot” od strony ukraińskiej artylerii.
- Już się do tego przyzwyczailiśmy i nigdzie nie wyjeżdżamy. Zostajemy. Tyle tutaj przeżyliśmy, że już nie czujemy strachu tym bardziej, że do miasta wkroczyli nasi chłopcy
– powiedziała Emilia, która przyszła do centrum Chersonia po pomoc z dwójką dzieci i mężem.
„Mamy gaz, mamy nadzieję, że go nam nie odłączą. Wodę przywożą nam znajomi, ze źródełka. Jest pomoc humanitarna, mamy zapasy. Jakoś przetrwamy”
W dzielnicach poza centrum Chersonia widać kolejki do beczkowozów z wodą pitną. Przed niektórymi blokami stoją zbudowane z cegieł paleniska, na których gotuje się woda. Jedno z nich obsługuje para młodych ludzi.
A young resident of Kherson who survived the russian occupation.
— Defense of Ukraine (@DefenceU) November 19, 2022
📷@hajdud pic.twitter.com/3hyhWGxyWn
- Prowadzimy w tym domu niewielką kawiarenkę, a że nie ma prądu to gotujemy wodę, robimy herbatę i rozdajemy ludziom
– wyjaśniają. „Na dworze jest zimno, w mieszkaniach zimno, to chociaż tak możemy się ogrzać. Musimy sobie pomagać. O ewakuacji nie myślimy” – dodaje dziewczyna.
Pani Iryna przedstawia się jako lekarka. Mówi, że nie może wyjechać z miasta w trosce o swoich pacjentów. Poza tym – tłumaczy – mieszka na przedmieściach, gdzie na razie nie sięgają rosyjskie pociski, wystrzeliwane z prawego brzegu Dniepru.
„Wierzymy w Ukrainę, wierzymy, że wszyscy podejmują wysiłki, żeby nam pomóc. Jeśli będzie już zupełnie tragicznie, to niewykluczone że wyjadę. Na razie jednak o tym nie myślimy” - podkreśla.
Kobieta opowiada, że podczas rosyjskiej okupacji nauczyła się, że musi być gotowa na wszystko, tym bardziej, że samotnie wychowuje dziecko.
Kherson 🇺🇦 #Ukraine pic.twitter.com/k53U3lkGXW
— Kristina Berdynskykh (@berdynskykh_k) November 19, 2022
- Miałam osiem miesięcy, żeby się do tego przygotować. Czekaliśmy na wyzwolenie, ale myśleliśmy, że walki będą trwały dłużej i że spędzimy z ruskimi zimę
– wyznaje.
- Jeżeli odłączą gaz, to mam kuchenkę na takie małe kartusze. Zrobiłam zapasy jedzenia: słoiki z mięsem, kasza, makaron, czekolada. Każdy ma w domu mały skład. Zgromadziliśmy duże zapasy wody. Nie zginiemy
– zapewniła pani Iryna.