Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Świat

Przemoc, tortury i kary. Ponura rzeczywistość na Białorusi

Kary za demonstrowanie przeciwko reżimowy, a także niespotykana skala przemocy i tortur w aresztach - to ponura rzeczywistość na Białorusi. Najnowsze doniesienia niezależnych mediów zza wschodniej granicy mrożą krew w żyłach.

mk

Kara za demonstrację

Ordynator oddziału transfuzjologii Centrum Naukowego Onkologii Dziecięcej Inessa Daronina została skazana na grzywnę wysokości 675 rubli białoruskich (1000 zł) za udział w opozycyjnej demonstracji w Mińsku – poinformował niezależny portal tut.by. Wyrok wydał stołeczny sąd z artykułu ustawy o zgromadzeniach; lekarka została zatrzymana w niedzielę.

Reklama

- Inessa to rdzeń naszego centrum, wysoko wykwalifikowana specjalistka, odpowiedzialny i wytrzymały lekarz intensywnej opieki medycznej, który uratował życie tysiącom dzieci w beznadziejnym stanie

– powiedzieli o skazanej koledzy. I dodali: „Jak możemy dobrze pracować, wiedząc, że nasza koleżanka jest w areszcie, a jutro może sami znajdziemy się na jej miejscu?”.

Daronina wystąpiła z otwartym apelem wideo do lekarzy i uczonych w związku z zatrzymaniami studentów na akcjach protestacyjnych 1-4 września na Białorusi.

To jednak nie koniec. Na 12 dni aresztu został skazany wykładowca wydziału mechaniczno-matematycznego Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego Alaksandr Tykun, zatrzymany w niedzielę podczas marszu protestacyjnego.

Przemoc i tortury

W ciągu dwóch miesięcy centrum obrony praw człowieka Wiasna zebrało informacje o ponad 500 ofiarach tortur, do jakich dochodziło w białoruskich aresztach. Jak zaznaczył Walancin Stefanowicz, Wiasna nie wie o ani jednym przypadku wszczęcia postępowania wobec osób odpowiedzialnych za przemoc. Prawnik podkreślił, że organizacja zaczęła rejestrować przypadki znęcania się nad zatrzymanymi zaraz po wypuszczeniu ich z aresztów.

- Opracowaliśmy ankietę, którą dana osoba mogła wypełnić sama, dołączyć zdjęcie i nagranie śladów pobicia. Jednocześnie z pomocą wolontariuszy nagrywaliśmy wywiady z ofiarami. W ten sposób udało nam się zebrać informacje o ponad 500 ofiarach tortur

- oznajmił Stefanowicz.

Zwrócił uwagę, że do Komitetu Śledczego wpłynęło ok. 1800 zgłoszeń dotyczących uszkodzenia ciała. Prawnik Wiasny poinformował także, że według niepełnych informacji centrum od maja w kraju wszczęto 240 postępowań karnych na podstawie takich artykułów jak masowe zamieszki, sprzeciw wobec poleceń milicjanta czy fałszywe oskarżenie.

Stefanowicz był pytany, czy według niego przemoc wobec protestujących już się zakończyła. Wskazał, że kilka dni temu do organizacji zwróciła się kobieta, której niepełnoletni syn był pobity podczas zatrzymania, a następnie w więźniarce. "Tak, takie fakty nie są masowe, ale przemoc całkowicie nie zniknęła" - ocenił.

W wywiadzie dla Tut.by zaznaczono, że sądy i zatrzymania dotknęły latem i jesienią już ok. 12 tys. osób.

- Skala represji tego roku jest bezprecedensowa, a działania służb specjalnych mają bezczelny charakter. Mogą człowieka porwać, założyć na głowę worek, zastraszać i wyrzucić z kraju. To powrót do starej sowieckiej praktyki, kiedy tak pozbywano się dysydentów w latach 70. i 80.

 - podkreślił prawnik. Stefanowicz oznajmił, że nie wierzy w to, że w najbliższym czasie kogoś uda się pociągnąć do odpowiedzialności. 

mk

Reklama