Donald Trump ponownie zażądał w Brukseli od sojuszników w NATO szybkiego zwiększenia wydatków na obronność do 2 proc. PKB. Zagroził podjęciem przez USA działań w pojedynkę, ale - jak twierdzą źródła w NATO - nie była to groźba wycofania USA z Sojuszu. Największą uwagę mediów skupiło jednak wystąpienie Trumpa, w którym dość ostro wypowiadał się on o działaniach Rosji i samym Władimirze Putinie.
Prezydent USA odniósł się do aneksji Krymu:
- Nie umiem powiedzieć, co się stanie z Krymem, ale nie podoba mi się to, co się stało. [...] Do aneksji Krymu doszło za prezydentury Baracka Obamy; ja nie pozwoliłbym na to – zadeklarował.
Dalej było jeszcze ostrzej. W pewnym momencie Trump odniósł się do samego Władimira Putina i ostrzegł przed zagrożeniem z jego strony.
- Nie chcę, by prezydent Rosji Władimir Putin był zagrożeniem dla Europy lub USA - dlatego mamy NATO – mówił Donald Trump.
Reuters informuje, że Trump „znacznie zaostrzył ton” w kwestii wydatków na obronność, mówiąc o Niemczech, Hiszpanii i Belgii.
- Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podczas trwającego w Brukseli szczytu Sojuszu zwołał dodatkową sesję poświęconą kwestii tych wydatków - poinformował szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, Krzysztof Szczerski.
Jak zaznaczył, jest to sesja zamknięta z udziałem tylko przywódców państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Prezydentów krajów partnerskich NATO - Ukrainy i Gruzji - poproszono o opuszczenie sali, w której odbywa się szczyt Sojuszu.
#NATOSummit2018 Press Conference in Brussels, Belgium:https://t.co/iEOeGV6YBI
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 12 lipca 2018