82-letni prezydent Algierii Abdelaziz Buteflika dzisiaj najprawdopodobniej powróci do kraju ze Szwajcarii, gdzie przez dwa tygodnie przebywał w szpitalu - informuje Reuters. Od końca lutego w kraju trwają masowe antyprezydenckie wystąpienia.
Demonstrujący nie chcą, by Buteflika, który rządzi krajem od 1999 roku, ubiegał się o kolejną kadencję w kwietniowych wyborach.
Dziś na lotnisku Genewa-Cointrin wylądował rządowy algierski samolot. Źródło, na które powołuje się Reuters, poinformowało, że to ta sama maszyna, na pokładzie której Buteflika przybył do Genewy 24 lutego. Telewizja Al-Arabija przed godz. 16 poinformowała, że samolot wystartował z Genewy.
Na trasie łączącej lotnisko w Algierze z pałacem prezydenckim rozlokowano wielu funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa - podaje algierska telewizja.
Dzisiaj ponownie tysiące protestujących wyszły na ulice Algieru, trzymając w rękach państwowe flagi i skandując: "Buteflika, nie będzie piątej kadencji". W mieście zamknięto liczne sklepy i zawieszono ruch pociągów - podaje Reuters. Protestujący wzywają do strajku generalnego.
Rządzący Front Wyzwolenia Narodowego wezwał w opublikowanym w niedzielę oświadczeniu wszystkie strony konfliktu do wspólnych działań na rzecz zakończenia kryzysu - podała Ennahar TV. Ugrupowanie zaapelowało o pojednanie narodowe i utrzymanie bezpieczeństwa i stabilności.
Algierska państwowa telewizja podała tego dnia, że szef sztabu generalnego Algierii Gaed Salah powiedział, że armia i naród mają taką samą wizję przyszłości. Jak ocenia Reuters, może to świadczyć o tym, że zwierzchnicy armii solidaryzują się z protestującymi Algierczykami. Generał w swojej wypowiedzi nie wspomniał jednak o protestach.
W piątek w zamieszkanym przez ok. 3 mln osób Algierze odbyła się największa od 28 lat demonstracja. Dziennik "El Watan" podał, że w stolicy na ulice mógł wyjść nawet milion ludzi. Służby bezpieczeństwa zatrzymały 195 osób, m.in. pod zarzutem udziału w grabieży - poinformowała miejscowa telewizja.