Po rozmowach z Szefczoviczem, które zaczęły się po 9.30, szef rządu ma zaplanowane spotkanie z komisarzem ds. budżetu Guentherem Oettingerem.
W niedzielę, jeszcze przed wylotem do Belgii szef rządu podkreślał, że ostatnie rozmowy, które odbył z Oettingerem, wskazują na to, "że jesteśmy na dobrej drodze, żeby wynegocjować jak najlepszy budżet dla polityki strukturalnej", czyli na infrastrukturę drogową, kolejową czy projekty związane ze służbą zdrowia.
Premier zaznaczył, że ostatecznie budżet zostanie wynegocjowany już przez nową komisję, ale "trzeba najlepiej, w najlepszy z możliwych sposobów, przygotować ten ostatni etap negocjacji, jaki będzie miał miejsce w listopadzie, w grudniu, styczniu, lutym kolejnego roku" i - jak wyjaśnił - po to leci do Brukseli. Zapewnił, że "będzie zabiegał, by warunki budżetu były jak najlepsze dla Polski".
W obecnej perspektywie finansowej do Polski w latach 2014-2020 ma trafić w ramach środków spójności 83,9 mld euro w cenach z 2018 r. Z przedstawionej przez Komisję Europejską propozycji wynika, że na lata 2021-2027 miałoby to być ponad 23 proc. mniej.
Wyliczenia KE obrazujące cięcia w liczbach bezwzględnych pokazują duży dystans pomiędzy Polską i resztą UE. O ile nasz kraj miałby dostać w nowej perspektywie finansowej o 19,5 mld euro środków mniej, to drugie pod tym względem Węgry 5,7 mld euro mniej, Czechy - 5,6 mld euro, a Niemcy - 4,1 mld euro.
Całkowity budżet na politykę spójności dla całej UE na lata 2021-2027 ma wynieść w zobowiązaniach i cenach bieżących (uwzględniających inflację) 373 mld euro. Polsce, która jest największym nowym krajem unijnym, ma przypaść największa część tych środków, czyli 64,39 mld euro w cenach z 2018 roku lub 72,7 mld euro w cenach stałych (uwzględniających przyszłą inflację).
Długoterminowy budżet na lata 2021-2027 ma być pierwszym dla Unii Europejskiej po wyjściu Wielkiej Brytanii, a więc zmniejszonej do 27 państw.