Wiele osób mówiło mi, że to najbardziej ikoniczne zdjęcie, jakie widzieli. Mają rację, a ja nie umarłem. Zazwyczaj trzeba umrzeć, żeby mieć takie ikoniczne zdjęcie - przyznał Donald Trump w wywiadzie, którego udzielił w samolocie dziennikowi New York Post, w drodze na konwencję Republikanów.
Trump odniósł się do zamachu w wywiadzie udzielonym w samolocie, którym udał się na Konwencję Krajową Partii Republikańskiej w Wisconsin w czasie której zostanie oficjalnie nominowany na kandydata tej partii na prezydenta.
Dziennikarzom New York Post mówił: „lekarz w szpitalu powiedział, że nigdy czegoś takiego nie widział, nazwał to cudem”. Jak opisano, Trump udzielał wywiadu z zabandażowanym uchem. Sztab wyborczy kandydata na prezydenta zabronił jednak dziennikarzom robienia zdjęć w trakcie wywiadu.
- Nie powinno mnie tu być. Powinienem być martwy. Powinienem być martwy - dodał były prezydent.
Jak mówił, zginąłby, gdyby nie przekręcił głowy w prawo, by przeczytać tekst z tabeli dotyczącej nielegalnych imigrantów. To w tym momencie miał paść strzał, który trafił go w ucho. Trump powtórzył, że gdyby nie wykonał tego ruchu zostałby postrzelony w głowę.
Podziękował agentom Secret Service za zabicie zamachowca: „Zdjęli go jednym strzałem między oczy”.
Zaznaczył, że gdy agenci Secret Service sprowadzali go ze sceny on chciał nadal przemawiać do wyborców.
Dopytywany o fotografię, która obiegła już cały świat, przyznał: „jest „ikoniczna”. - Wiele osób mówiło mi, że to najbardziej ikoniczne zdjęcie, jakie widzieli. Mają rację, a ja nie umarłem. Zazwyczaj trzeba umrzeć, żeby mieć takie ikoniczne zdjęcie - dodał.
Trump relacjonował też, że lekarz miał mu powiedzieć, iż nie widział nikogo, kto przeżyłby postrzał z karabinu AR-15. - Dzięki Bogu, wiele osób mówi, że Bogu zawdzięczam, że wciąż tu jestem - stwierdził.
Były prezydent został ranny w ucho w sobotę podczas wiecu wyborczego w miejscowości Butler w Pensylwanii. Jak podało FBI, zamachowiec to 20-letni mieszkaniec stanu Pensylwania Thomas Matthew Crooks.