- Po podliczeniu ok 30 proc. głosów w Pensylwanii zdecydowanie prowadzi Trump. Ma przewagą 8 pkt. proc. nad Joe Bidenem. Z tego co wiemy amerykańscy Polacy głosowali głównie na obecnego prezydenta - mówiła Antoniak.
Jako pracowniczka hrabstwa organizującego wybory była oddelegowana do pomocy, odpowiadając za wsparcie techniczne komisji wyborczych w przypadku problemów z maszynami do głosowania. Jej zdaniem, po wprowadzeniu nowego systemu doszło tam do zamieszania.
- Po zwycięstwie Trumpa przed czterema laty nowy demokratyczny gubernator Tom Wolf wprowadził w całym stanie od 2019 roku przepisy, nakazujące używania wyłącznie papierowych kart do głosowania. Trzeba było też zakupić nowe maszyny do głosowania. W związku z tym wystąpiło duże zamieszanie. W odróżnieniu od czasów, kiedy używano systemu elektronicznego obecnie podliczanie głosów trwa o wiele dłużej. Jest przedłużone do piątku
- wyjaśniła.
Jak dodała, elektorat Pensylwanii już od dwóch tygodni mógł głosować drogą korespondencyjną lub wrzucać karty do głosowania w trzech miejscach wyznaczonych w hrabstwie. Zgodnie z regułami te głosy zaczęto przeliczać we wtorek o godzinie 7 rano. Są one już zawarte w ogólnym bilansie podawanym przez media.
Według amerykańskich ekspertów w głosowaniu drogą korespondencyjną, jak też z możliwości wcześniejszego składania głosów korzystali przede wszystkim Demokraci. Większość Republikanów podążało do urn wyborczych we wtorek.
Antoniak zauważyła, że w hrabstwie Bucks doszło w trakcie głosowania do kilku incydentów. Wiązało się to z zakazem wchodzenia do lokali wyborczych z symbolami politycznymi.
- W okręgu, w którym wygrywają od lat Demokraci, jeden z wyborców chciał głosować, mając twarz zakrytą maseczką z wizerunkiem Trumpa. Poproszono go o jej zdjęcie, a kiedy nie chciał się na to zgodzić wezwano policję. Ostatecznie mężczyzna zdecydował się zdjąć maseczkę i zagłosował
- powiedziała członkini Rady Kobiet Republikańskich.