- Nie wiedzieliśmy o tych negocjacjach i nie uczestniczyliśmy w nich, nie mogliśmy mieć wpływu na ich rezultaty - oświadczyła liderka białoruskich sił demokratycznych Swiatłana Cichanouska. Dodała, że zarówno ona jak i inni działacze opozycyjni mieli nadzieję, że zobaczą wśród uwolnionych "Kalesnikawą, Poczobuta czy Ihara Łosika”.
„Wielu z nas miało nadzieję, że zobaczymy wśród uwolnionych nazwiska Maryi Kalesnikawej, Andrzeja Poczobuta czy Ihara Łosika. (…) Uprzedzając pytania, chcę powiedzieć: nie wiedzieliśmy o tych negocjacjach i nie uczestniczyliśmy w nich, nie mogliśmy mieć wpływu na ich rezultaty”
Zaznaczyła jednak, że „sam fakt takiej wymiany stanowi ważny precedens, który staramy się wykorzystać w rozmowach o uwolnieniu Białorusinów w przyszłości”.
Jak oceniła, jest to również możliwość, by zwrócić uwagę na sytuację więźniów politycznych na Białorusi. Według obrońców praw człowieka reżim więzi obecnie 1 390 osób, przy czym nie jest to pełna lista. Wśród nich są politycy, aktywiści, działacze praw człowieka, zwykli Białorusini.
Andrzej Poczobut to działacz mniejszości polskiej na Białorusi. Maryja Kalesnikawa była działaczką sztabów opozycyjnych kandydatów w wyborach 2020 roku. Bloger Ihar Łosik został skazany w ramach tzw. sprawy Cichanouskiego (męża Swiatłany Cichanouskiej) m.in. za „organizację protestów”.
W ramach przeprowadzonej w czwartek w Ankarze wymiany więźniów między Zachodem a Rosją uwolnionych zostało 26 osób po obu stronach, w tym Władimir Kara-Murza, rosyjski opozycjonista, który ma również obywatelstwo brytyjskie, Paul Whelan, były żołnierz amerykańskiej piechoty morskiej, który ma obywatelstwo USA, Kanady, Wielkiej Brytanii i Irlandii, a także dziennikarz "Wall Street Journal" Evan Gershkovich. Do Rosji wrócili szpiedzy i agenci Moskwy, w tym oficer służb rosyjskich, który w 2019 r. w centrum Berlina dokonał zabójstwa oponenta Kremla.
W zamian za wydostanie z Zachodu swoich ludzi Władimir Putin oddał przetrzymywanych de facto jako zakładników więźniów politycznych, w tym opozycjonistów i dziennikarzy. Wśród nich Gershkovicha, który - zdaniem komentatorów - został zatrzymany pod zarzutem rzekomego szpiegostwa właśnie po to, by Kreml mógł naciskać na USA. Również niemiecki obywatel Rico Krieger, który został skazany na Białorusi na karę śmierci, a następnie ułaskawiony przez Aleksandra Łukaszenkę, był według komentatorów celowo wciągnięty w operacyjną grę, by umożliwić Kremlowi presję na Berlin.
W ramach wymiany Polska uwolniła zatrzymanego w 2022 r. w Przemyślu Pawła Rubcowa, agenta Kremla (ma być oficerem wywiadu wojskowego GRU), który pod fałszywą tożsamością i przykryciem dziennikarza pracował na Zachodzie, w tym w Polsce. Włączenie Rubcowa (posługującego się nazwiskiem Pablo Gonzalez) przez Moskwę do wymiany rozstrzyga wątpliwości podnoszone przede wszystkim w mediach hiszpańskich, czy mężczyzna jest pracownikiem rosyjskich służb.
Prawo i Sprawiedliwość zarzuciło polskiemu rządowi, że nie wykorzystał tego niezwykle cennego aktywu jako argumentu w celu wyciągnięcia z więzienia na Białorusi Andrzeja Poczobuta oraz jeszcze jednego Polaka więzionego w Rosji.
Mariusz Kamiński, europoseł PiS, do 2023 roku minister spraw wewnętrznych i administracji, we wpisie na portalu X wskazał, że "negocjacje na temat wymiany więźniów między Rosją a Zachodem trwały co najmniej od półtora roku".
Dodał, że warunkiem polskiego rządu w ramach wymiany więźniów było "przekazanie Polsce Andrzeja Poczobuta skazanego na Białorusi na 8 lat więzienia oraz posiadającego Kartę Polaka Rosjanina W. skazanego na 12 lat łagru za współpracę z polskimi służbami".
"Ekipa Tuska oddała Rosjanom ich najcenniejszego agenta w zamian nie uzyskując nic. Hańba!"
Minister Radosław Sikorski zapewniał z kolei w czwartek, że „zabiegi o zwolnienie innych więźniów politycznych, białoruskich więźniów politycznych, w tym Andrzeja Poczobuta, toczą się innym trybem”.