Nalot przeprowadzony w piątek był reakcją na zaatakowanie żołnierzy amerykańskich i somalijskich przez ekstremistów w rejonie ok. 50 km na północny zachód od portowego miasta Kismayo. Doszło wtedy do wymiany ognia. Somalijczycy zastrzelili dwóch ekstremistów. Rzecznik AFRICOM Nate Herring powiedział agencji Associated Press, że po stronie USA i somalijskiej nie było ofiar.
AP odnotowuje, że lotnictwo USA przeprowadziło już w tym roku ponad 20 nalotów na ekstremistów z ugrupowania Al-Szabab, powiązanego z Al-Kaidą. USA zwiększyły swe zaangażowanie militarne w Somalii od czasu, gdy prezydent Donald Trump na początku kadencji zaaprobował rozszerzenie operacji przeciwko Al-Szabab. Od tego czasu w Somalii zginęło dwóch żołnierzy amerykańskich.
W Somalii znajduje się obecnie ok. 500 żołnierzy USA.
Al-Szabab walczy o narzucenie w Somalii surowej wersji islamu. Choć ekstremiści ponieśli w ostatnich latach straty, wciąż kontrolują wiejskie obszary na południu i w centrum kraju. Ugrupowanie to nadal przeprowadza krwawe ataki w wielu rejonach Somalii, a zwłaszcza w stolicy kraju. Celem tych ataków są m.in. bazy wielonarodowych sił Unii Afrykańskiej, na których w znacznej mierze spoczywa odpowiedzialność za bezpieczeństwo w Somalii.