- Trzeba mieć odwagę, by przez pół dnia podróżować pociągiem od polskiej granicy do Kijowa, by osobiście wesprzeć ukraińskiego prezydenta - pisze w komentarzu do podróży premierów Polski, Czech i Słowenii konserwatywny niemiecki dziennik "Welt". Tekst jest zatytułowany: "Odwaga Europejczyków z Europy Wschodniej i arogancja Zachodu".
Szefowie rządów z Polski, Czech i Słowenii "są pierwszymi zagranicznymi gośćmi wysokiego szczebla, którzy odwiedzili oblężoną stolicę od początku wojny" - podkreśla "Welt".
- czytamy w komentarzu.
- pisze "Welt".
Dziennik zwraca uwagę, że "jednocześnie kontynuują tradycję, która rozpoczęła się w 2008 roku wraz z rosyjską wojną przeciwko Gruzji. W tym czasie do Tbilisi przyjechały głowy państw z Polski, Łotwy, Litwy, Estonii i Ukrainy, aby wesprzeć Gruzję. Prezydent Polski Lech Kaczyński, nieżyjący już brat bliźniak Jarosława, wygłosił pamiętne przemówienie. Dziś jest to Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze kraje bałtyckie, a potem może i mój kraj, Polska - mówił wtedy Kaczyński o dążeniu Rosji do imperialnej ekspansji. 14 lat później wydaje się to niemal prorocze".
"Na zachodzie kontynentu należy przyznać, że Europejczycy z Europy Wschodniej mieli ostatecznie rację, jeśli chodzi o ich sceptycyzm wobec Rosji" - podkreśla "Welt". "Od lat 90. kraje, które niegdyś żyły pod panowaniem Związku Sowieckiego, ostrzegały przed odradzającą się Rosją i były wyśmiewane przez wiele osób na Zachodzie. Nawet po wojnie w 2014 roku Niemcy zawsze arogancko zaprzeczały, że ich zależność energetyczna od Rosji może pewnego dnia stać się problemem".
- konkluduje dziennik.