Podczas dzisiejszej audiencji generalnej w Watykanie papież Franciszek wygłosił katechezę, która na długo zapadnie w pamięci katolików. Dotyczyła ona relacji między ludźmi, a w szczególności tego, jak wyrażamy się o drugim człowieku. To było konkretna i niezwykle mocna przemowa.
Papież zabrał głos w sprawie osób, które uczęszczają do świątyń, a jednak po wyjściu z nich stają się zupełnie innymi ludźmi.
"Ileż to razy widzimy zgorszenie, jakim jest to, że osoby, które chodzą do kościoła, są tam cały dzień, chodzą codziennie, ale nienawidzą innych i źle mówią o ludziach. To jest skandal. Oni żyją jak ateiści. Jeśli chodzisz do kościoła musisz żyć jak dziecię Boże i dawać świadectwo, a nie kontrświadectwo"
- powiedział Franciszek.
"Są ludzie, którzy są zdolni do tego, by układać modlitwy ateistyczne, bez Boga: czynią to, aby być podziwiani przez innych"
- dodał papież.
Przestrzegł również przed nadużywaniem słów.
"Poganie myślą, że modlitwa polega na tym, że wiele się mówi. Ja też myślę o wielu chrześcijanach, którzy sądzą, że modlitwa to - wybaczcie - mówienie do Boga jak papuga. Nie – modlitwa wypływa z serca, z wnętrza"
- podkreślił.
Zdaniem papieża wszystkie osoby zdolne do miłości, wprowadzające pokój, które do tej pory trafiały na margines historii, są w istocie budowniczymi królestwa Bożego. W kolejnej katechezie poświęconej modlitwie "Ojcze nasz" Franciszek zauważył też, że miłość nie ma granic.
"Można kochać swojego małżonka, swego przyjaciela, a nawet swojego wroga"
- stwierdził.
Zwracając się do Polaków papież powiedział:
"Drodzy bracia i siostry, na początku roku zawierzam was i wasze rodziny opiece Maryi, Matki Boga, i – za Jej wstawiennictwem – proszę naszego Pana Jezusa Chrystusa, aby dał wam wszelkie łaski potrzebne do spokojnego i świętego życia, pełnego pokoju, który jest owocem miłości Boga i bliźniego. Niech Jego błogosławieństwo stale wam towarzyszy".