Od ogłoszenia wyników wyborów w Polsce zachwyt eurokratów i mediów na Zachodzie nie słabnie. Ogłaszano w Brukseli "powrót Polski do europejskiej rodziny", a portal "Politico" ad hoc obwołał Donalda Tuska najbardziej wpływowym politykiem w Europie, który "pokonał populistów" i "przywraca europejskie standardy".
Cukierkowa atmosfera panowała również podczas konferencji prasowej po spotkaniu Tusk-von der Leyen w Brukseli. Nowy-stary polski premier ogłaszał "załatwienie" 5 mld euro z KPO dla Polski, mimo że pozyskanie tej sumy to w całości "robota" rządu Mateusza Morawieckiego. Szefowa KE życzyła Tuskowi sukcesów, i zapewniała, że KE jest zawsze po jego stronie.
"Deutsche Welle" na swoich stronach opisuje reakcje niemieckich mediów na niedawne działania Donalda Tuska.
"Spiegel" twierdzi górnolotnie, że objęcie rządu przez lidera większości sejmowej, "to nie jest tylko zwycięstwo Tuska, polskie społeczeństwo odzyskało własnymi siłami swoją polityczną godność". W duchu wystąpień Tuska, komentatorzy "Spiegla" dostrzegli "działaczki i działaczy z mniejszych miast, którzy odwrócili nastroje".
"Sueddeutsche Zeitung" wskazuje z kolei na "sympatię", jaką miał zdobyć w Brukseli Donald Tusk.
"Tusk mówił w Brukseli po polsku, ale aby go zrozumieć, nie potrzeba było tłumacza, gdyż promieniujący sposób w jaki przemawiał oraz sprawiająca szczęśliwe wrażenie szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, to było dla wszystkich zrozumiałe"
– czytamy w omówieniu przedstawionym przez "DW".
"SZ" opisuje Tuska jako "prawdziwego Europejczyka" chwalonego przez niemiecką delegację, czego jednak - zdaniem gazety - "nie można nagłaśniać, bo może to Tuskowi zaszkodzić".