Nawet w finale prezydenckiego wyścigu Niemcy zniechęcają do oddania głosu na Donalda Trumpa. Tym razem ostrzega się przed kandydatem Republikanów w kontekście klimatu - konkretnie, braku jego ochrony. "Gdyby Trump wygrał wybory, szanse na choćby połowiczne powstrzymanie kryzysu klimatycznego byłyby znikome" - pisze niemiecki Spiegel.
Gazeta przypomniała postulaty Republikanów zawarte w Projekcie 2025, czyli dokumencie przygotowanym przez konserwatywny think tank Heritage Foundation i stanowiący program amerykańskiej administracji, jeśli wybory prezydenckie w USA wygra Donald Trump. W sferze polityki klimatycznej znalazła się m. in. propozycja likwidacji wydziałów ministerstwa energii, które odpowiadają za transformację energetyczną.
„Oczywiście nie jest jasne, co Trump faktycznie wprowadziłby w życie. Jednak prawie na pewno wycofałby przepisy dotyczące elektrowni węglowych, zmniejszył limity emisji dla samochodów spalinowych i zrobił wszystko, co w jego mocy, aby umożliwić wydobycie większej ilości gazu, węgla i ropy”
- prognozuje „Spiegel”.
Niemiecki tygodnik ocenił, że po ewentualnym zwycięstwie Trumpa konsekwencje dla klimatu byłyby znacznie większe, niż podczas jego pierwszej kadencji. „Dziś znamy Trumpa. I wiemy, że w drugiej kadencji realizowałby swoje plany znacznie bardziej samodzielnie i brutalnie, z lojalnymi wobec niego ministerstwami i najważniejszymi osobami” - podkreślił.
„Szanse na choćby połowiczne powstrzymanie kryzysu klimatycznego byłyby wtedy znikome” - podsumował w „Spiegel”.