Zdaniem europosła Jacka Saryusz-Wolskiego, "dwugłos" niemieckich polityków w sprawie gazociągu Nord Stream 2 mógł być "ustawką". - To jedna z brzydkich metod w polityce, tzw. zezwolenie na różnienie się, ale w porozumieniu - mówił w rozmowie z Michałem Rachoniem na antenie Polskiego Radia 24 Saryusz-Wolski.
Kandydat EPL na szefa Komisji Europejskiej Manfred Weber został zapytany w wywiadzie dla "Polska Times", jakich reform potrzebuje Europa. Odparł, że w 2019 roku najważniejsza jest jedność Europy i zdolność do kompromisu.
Mamy zbyt wiele nacjonalizmów i egoizmów. Jako Spitzenkandidat (główny kandydat) na stanowisko szefa Komisji Europejskiej z ramienia Europejskiej Partii Ludowej (EPL) chcę budować mosty między Wschodem a Zachodem Europy
- powiedział.
Zaznaczył również, że jest przeciwny projektowi Nord Stream 2. Dodał, że nie jest on w interesie Unii Europejskiej, ponieważ - jego zdaniem - zwiększy jej zależność od rosyjskich surowców.
A my potrzebujemy większej niezależności od rosyjskiego gazu. Jako szef Komisji Europejskiej użyję wszelkich przepisów, aby zablokować Nord Stream 2
- zapowiedział.
Do deklaracji Webera odniósł się dzisiaj na antenie Polskiego Radia 24 Jacek Saryusz-Wolski, który zaznaczył, że on sam jest autorem przekonania tego polityka do takiego, a nie innego stanowiska ws. Nord Stream 2.
On rzeczywiście uważa, że jest to zły projekt. Mam jednak duże wątpliwości, jeśli chodzi o wykonalność tej deklaracji. Weber mówi, że chce zablokować inwestycję w oparciu o przepisy, którymi będzie dysponował. Wiemy, że stoi za tym "bezzębna" dyrektywa gazowa, która miała zatrzymać Nord Stream 2. Na mocy porozumienia niemiecko-francuskiego pozbawiono ją możliwości prawnych. W zasadzie Weber jest dosyć bezpieczny, składając tego typu deklarację
- stwierdził.
Zdaniem Saryusz-Wolskiego, w rządzącej koalicji w Niemczech są osoby, które miały zezwolenie, by być przeciwko Nord Stream 2.
- Można być przeciw Nord Stream 2 i mieć ku temu zezwolenie. Dwugłos w tej sprawie może być ustawką
- powiedział europoseł.
Ma to świadczyć o swobodzie dyskusji w łonie partii rządzącej. Nie spotykały ich za to żadne konsekwencje. To jedna z brzydkich metod w polityce, tzw. zezwolenie na różnienie się, ale w porozumieniu. Weberowi pozwolono tak postępować, choć moim zdaniem robił to szczerze, ale ze świadomością, że nic nie może
- wyjaśnił.
Pamiętajmy, jaką radość wyrażały media, również w Polsce, ws. dyrektywy gazowej, która miała ratować sprawę Nord Stream 2. Potem okazało się, że była to ustawka i kapiszon. To jest szersza akcja. Źle, że powstaje wrażenie, iż Nord Stream 2 rodzi się z "błogosławieństwem" i w pełnej zgodności z prawem europejskim
- dodał europoseł.