\"Bundestag, prezydent lub kanclerz Niemiec powinni ponownie potwierdzić niemiecką winę za zbrodnie, co pomogłoby rozwiązać polsko-izraelski spór o ustawę IPN\" – pisze w dzisiejszym wydaniu niemiecki dziennik \"Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung\".
W polsko-izraelskim sporze o uwikłanie niektórych Polaków w przestępstwa nazistów brakuje jednego głosu – głosu Niemiec - pisze Konrad Schuller w"Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung".
Niemiecki dziennikarz podkreśla, że "argumenty podnoszone w sporze zarówno w Warszawie, jak i w Jerozolimie wskazują w tym samym kierunku: na Berlin". Zauważa przy tym, że "w Izraelu tli się podejrzenie, że Polska chce zatuszować to, że niektórzy jej obywatele (przy całym oporze wobec nazistów) kolaborowali z Niemcami przy Holokauście".
FAZ zaznacza także, że wielu Żydów zdaje sobie sprawę, że ich przodkowie nie przeżyliby wojny, gdyby nie pomoc ze strony Polaków. Jednak wiedzą oni także, że istnieli Polacy, który „szantażowali lub mordowali Żydów”.
Autor artykułu wskazuje, że źródłem „gniewu i lęku” w obu krajach - Izraelu i Polsce - są Niemcy, dlatego Berlin mógłby odegrać pomocną rolę w rozwiązaniu konfliktu pomiędzy ofiarami III Rzeszy. Jego zdaniem powinno to nastąpić w formie ponownego potwierdzenia przez Niemcy odpowiedzialności za zbrodnie. Wzorem jest według niego gest kanclerza Willy Brandta, który w grudniu 1970 roku ukląkł przed Pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie.
Nowe potwierdzenie niemieckiego sprawstwa zwróciłoby uwagę na fakt, że kolaboracja niektórych Polaków była zjawiskiem drugorzędnym w całości niemieckiego terroru – wskazuje Schuller.